Katarzyna W. pokazywała w areszcie jak tańczyć na rurze…?

TVN UWAGA! 135746
Tak przynajmniej wspomina wspólny pobyt w celi z Katarzyną W. kobieta, z którą rozmawiali dziennikarze programu Uwaga! TVN.

- Pokazywała nam jak tańczy się na rurze. Robiła to w monitorowanej celi trzymając się metalowych poręczy piętrowego łóżka – opowiedziała więźniarka. Dodaje, że Katarzyna W. szeroko omawiała swoje sukcesy podczas pracy w charakterze hostessy. Katarzyna W. obecnie przed Sądem Okręgowym w Katowicach stoi pod zarzutem zamordowanie sześciomiesięcznej córki Magdy. Według prokuratury ta młoda kobieta z premedytacją udusiła dziecko. Po ukryciu zwłok poinformowała o fikcyjnym porwaniu. Kiedy jej tłumaczenia były coraz mniej wiarygodne, przedstawiła kolejną wersję o rzekomym nieszczęśliwym wypadku, kiedy córka wyśliznęła się z kocyka i uderzyła główką w wystający próg. To właśnie po przedstawieniu tej wersji Katarzyna W., wówczas jeszcze pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci córki, trafiła do aresztu śledczego w Katowicach. – Tak jak wszyscy znałyśmy historię zaginięcia dziecka. Bardzo współczułyśmy matce, kiedy jednak w areszcie zobaczyłyśmy nagrania detektywa Rutkowskiego wiedziałyśmy, że Katarzyna W. kłamie. Wiedziałyśmy, że do nas trafi – opowiada jednak z osadzonych, z którą rozmawiali dziennikarze Uwagi! TVN. Kobieta prosi, aby nie nazywać jej koleżanką z celi, bo to za duże słowa. Opowiada o zachowaniu się aresztowanej, o jej obawach i pewności, że zostanie uniewinniona. - Po raz pierwszy wyszła na wolność w dniu pogrzebu córki. Bardziej niż ceremonia, którą oglądałyśmy w celi, interesowała ją decyzja sądu. Czy wyjdzie na wolność – wspomina więźniarka. Kiedy na ekranach telewizji informacyjnej ukazał się pasek z informację, że wychodzi, spakowała się i szybko opuściła celę. - Co powiedziała wychodząc – pyta dziennikarz - To słynne już słowa. A jednak ich wychu…. – odpowiada więźniarka. Przebywające w celi z Katarzyną W. kobiety zostały przesłuchane przez prokuraturę. Niektóre składały zeznania przed sądem, inne staną za barierką dla świadków w przyszłym tygodniu. Prokurator uważa, że część opowieści Katarzyny W. może być wytworem jej fantazji i do zeznań współosadzonych kobiet należy podchodzić z dużą ostrożnością. Samej Katarzynie W., w razie uznania winy, grozi dożywotnie wiezienie. Na jej losy największy wpływ będą miały opinie biegłych sądowych, którzy według prokuratury uznali, że przyczyną śmierci dziecka było gwałtowne uduszenie. Oskarżona nie przyznała się do winy i odmówiła przed sądem składania wyjaśnień.

podziel się:

Pozostałe wiadomości