O 6-letniej Kamili opowiedzieliśmy 1 grudnia. Jej rozwodzący się rodzice nie mogli porozumieć się, jaki powinien być los córki. Choć sąd przyznał matce prawo do mieszkania z Kamilą, to siedem miesięcy temu ojciec ją zabrał i nie chciał nawet zgodzić się na odwiedziny matki. W końcu sąd postanowił – jeśli ojciec nie zastosuje się do jego decyzji, kurator w asyście policji zabierze dziecko i przekaże je matce. - Boję się, że w tym roku może nie być świąt dla mnie, że nie będę miała dla kogo ubrać choinki – martwiła się Anna Hynek, matka Kamili. I rzeczywiście, jej obawy zdawały się potwierdzać. O wyznaczonej przez sąd godzinie mąż pani Anny nie pojawił się z córką. Do jego domu pojechała kurator i policja. Tym razem ojciec dziewczynki i jego rodzice musieli wpuścić matkę do domu. Kamila na początku nie chciała iść z mamą. Kategorycznie powiedziała, że nie ruszy się z miejsca. - Według mnie, jest wyraźna manipulacja ze strony ojca – mówi Małgorzata Malkowska, pedagog – terapeuta. – W ciągu tak długiego czasu, dziecko nie mając kontaktu z matką, może od niej się odwrócić, zmienić na tyle, że nie będzie chciało nawiązać z nią relacji. Ale zaraz po przyjeździe do domu, dziewczynka rozmawiała z mamą już tak, jakby nigdy się nie rozstawały. Jeszcze tego samego wieczora, na życzenie ojca, Kamila wróciła do niego. Nazajutrz przywiózł dziewczynkę. Ale nadal chciał być obecny przy spotkaniach matki z córką. Pani Anna postanowiła wyjechać z Częstochowy, by mu to uniemożliwić . - Gdy Kamilka zdecydowała, że chce zostać ze mną, nie minęła jedna godzina, a mąż już dzwonił, że chce przyjść do Kamilki – mówi Anna Hynek. – Nie pogodził się z wyrokiem. Musiałam wyjechać na jakiś czas, by bez nacisku teściów i męża być swobodna z Kamilką. By słyszeć jej śmiech i słowo – mamo.