Genetycznie modyfikowane rośliny uprawia się na około 140 milionach hektarów na świecie. Większość z nich przerabia się na pasze dla drobiu, trzody i bydła. Zwierzęta tak karmione dają nam produkty spożywcze, które codziennie trafiają na nasze stoły. Część roślin przerabia się na dodatki spożywcze między innymi do wędlin, słodyczy i nabiału. Czy to jest bezpieczne? - Mamy w tej chwili rzetelny pakiet badań wykonanych na zlecenie austriackiego rządu. Wykazano, że myszy karmione modyfikowaną kukurydzą, w trzecim i czwartym pokoleniu zaczynają wykazywać obniżony poziom płodności. W 90 procentach przypadków to, co jest prawdą u myszy, sprawdza się u człowieka – mówi doc. dr hab. Katarzyna Lisowska, biolog molekularny Instytut Onkologii w Gliwicach. - Problem niepłodności to jest problem narastający. Z roku na rok zgłasza się do kliniki coraz większy odsetek par, w celu podjęcia diagnostyki i leczenia – dodaje dr nauk med. Tomasz Rokicki, ginekolog położnik, Europejskie Centrum Macierzyństwa InviMed. Żywność, która jest genetycznie zmodyfikowana albo posiada dziewięć-dziesiątych procent dodatków GMO, powinna być oznakowana. Dziennikarze UWAGI! sprawdzili, że wiele z produktów dostępnych w sklepach ma białko sojowe, lecytynę sojową i samą soję – roślinę najczęściej modyfikowaną genetycznie. Żaden z tych produktów nie miał jednak informacji o ewentualnej modyfikacji genetycznej. - Nie ma nad tym realnej kontroli – twierdzi Marek Kryda, działacz ruchu ekologicznego. - Sprawdzamy ok. 100 próbek na rok – przyznaje Dorota Balińska-Hajduk, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. - Największym problemem jest to, że tak naprawdę wykonujemy 1500 do dwóch tysięcy analiz GMO. To jest nic. A reszta to deklaracja. Deklarację producent pisze sam. Co on tam wpisze, to jego sprawa. W żywności bardzo dużo się oszukuje – dodaje anonimowo pracownik laboratorium analiz GMO.Polska już produkuje GMO W Polsce od kilku lat trwają prace nad ustawą, która ma określić zasady kontroli żywności genetycznie modyfikowanej i upraw roślin modyfikowanych. Obowiązujące prawo jest pełne sprzeczności – zabrania sprzedaży nasion genetycznie modyfikowanych, ale pozwala sprowadzać je zza granicy. Rolnicy z tego korzystają. Dariusz Matuszek ma kilkuset hektarowe gospodarstwo koło Raciborza, na którym od lat uprawia genetycznie modyfikowaną kukurydzę. - To kury jedzą, świnie. Wszystko jest przerabiane na pasze. Nie zgłaszam swoim upraw, bo nie ma takiej konieczności. Dużo osób sieje, ale się do tego nie przyznaje – mówi Dariusz Matuszek. Taka modyfikowana genetycznie kukurydza to nie tylko pasza dla zwierząt. Z kukurydzy powstaje wiele produktów, które niemal codziennie zjadamy, albo mamy z nimi kontakt. Jaki wpływ na zdrowie może mieć żywność genetycznie modyfikowana? Czy czeka nas epidemia bezpłodności? Jakie jeszcze zagrożenia niesie ze sobą GMO? Druga część reportażu w czwartek!