Katarzyna W. wychowywała się na jednym z sosnowieckich osiedli. Mieszkała razem z rodzicami i bratem. Biegli sądowi podkreślają, że byłą to rodzina dysfunkcyjna, a warunki, w których dorastała nie zapewniły jej prawidłowego rozwoju emocjonalnego i psychicznego. - Ona była typowym „dzieciakiem z podwórka”. Przychodziła ze szkoły, szybko odrabiało się lekcje i zaraz biegło się na podwórko do wieczora. Widywałam jej przemykającą mamę, tatę, który czasem siedział na ławce przed blokiem. Mama, z tego co wiem, bardzo mało była w domu, bardzo dużo pracowała. Tata jeździł na TIR-ach, bywało, że go całymi tygodniami nie było w domu. Ona nigdy nie miała super zabawek, ale nigdy nie powiedziała tego wprost. Zawsze mówiła, że albo zostawiła w domu, albo mama jej nie pozwala wynosić - opowiada koleżanka Katarzyny W. z podwórka. Katarzyna W. wielokrotnie koloryzowała rzeczywistość, starając się podnieść swoją wartość w oczach innych. Gdy należała do wspólnoty religijnej, podawała się za asystentkę przełożonego klasztoru, chociaż taka funkcja w ogóle nie istniała a ona sama zajmowała się głównie pomocą przy organizowaniu spotkań i sprzątaniem. - Nie chciała być średniakiem. Ona chciała być ponad nimi. Dziewczyny zawsze ubierały się tam skromnie. A Kasia, jakby zawsze na odwrót. Często rozpuszczone włosy, czasami szpilki, makijaż, wiszące kolczyki. Nawet w tej albie chciała być piękna, zwracać na siebie uwagę. Utrzymywała, że zdała maturę i dostała się na studia. Nie mogła być gorsza – wspomina koleżanka Katarzyny W. Od czasu liceum aż po chwile spędzone w wynajętym z mężem mieszkaniu Katarzyna W. pisała pamiętnik. Z okresu fascynacji religią są w nim modlitwy i fragmenty kazań, potem przemyślenia związane z poznaniem Bartka. Sporo pisała o swoich uczuciach i wątpliwościach. To właśnie te zapiski są jednymi z ważniejszych dowodów prokuratury. - Tego rodzaju osoby bardzo często potrafią uwierzyć w to, co mówią i to, co robią. Ta ich zdolność przekonywania do swoich myśli i wyobrażeń jest tak duża, że oni sami tym przekonaniom ulegają. Sami siebie są w stanie przekonać do tego co robią i tego co chcą zrobić. Ja mam przekonanie, że to, co ona zapisuje w tym pamiętniku jest odzwierciedleniem jej prawdziwych przeżyć. One mogą być modyfikowane przez jej nastawienie uczuciowe do tych sytuacji, ale ona zapisuje w nich to, co rzeczywiście przeżywa – mówi Stanisław Teleśnicki, biegły psychiatra sądowy. Już w czasie, gdy Katarzyna W. była w ciąży, w jej małżeństwie zaczęły się problemy. Potem jeszcze przybrały na sile. Zapiski w pamiętniku wyraźnie wskazują na coraz gorszy stan psychiczny kobiety. - Okazało się, że wszystkie jej działania i starania legły w gruzach. Stad taka natrętna potrzeba rozwiązania tej sytuacji. Ona jego nie może porzucić. Nie ma na to siły i możliwości. A z drugiej strony ma do niego żal taki, który zaczyna w niej budzić chęć agresji. Agresji przeciwko mężowi, która zostaje przeniesiona na dziecko – dodaje Stanisław Teleśnicki. W swoim pamiętniku, jeszcze przed urodzeniem Magdy, Katarzyna W. spisała 13 powodów, dla których nie chce mieć dziecka. Kilka z nich wskazuje na wyraźną obawę, przed utratą idealnego, wypracowanego wizerunku. Pisała: wyjdzie na jaw moja przeszłość, rodzina Bartka i moja mnie znienawidzi za kłamstwa, przez kilka lat będę pośmiewiskiem wśród znajomych. - Zerowe poczucie własnej wartości towarzyszy jej przez całe życie. Bo człowiek, który ma poczucie własnej wartości, nie próbuje stworzyć siebie w oczach innych lepszego. On wie, że jest fajny, nie potrzebuje grać. A Katarzyna grała – opowiada koleżanka Katarzyny W. Oskarżona dzisiaj nie przyznała się do zamordowania córki. Nie chciała również składać wyjaśnień. Termin następnej rozprawy zaplanowano za dwa tygodnie. Wtedy zeznania zaczną składać świadkowie.