Eltor Pol w latach 90. był jedną z największych firm w Zielonej Górze. Zatrudniał prawie 200 osób. Prowadził bardzo wszechstronną działalność. Wygrywał przetargi na budowę przejść granicznych, miał największy w mieście salon i autoryzowany serwis Plusa, wybudował pierwszy w okolicy supermarket. W 1997 r. do Eltor Polu wkroczyli kontrolerzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Zielonej Górze.---obrazek _i/fiskus/urzedy5.jpg|prawo|Dyrektor Leszczyński rozrysowuje ”drogę przez mękę” swej firmy--- - Mieliśmy dla kontroli specjalny pokój – mówi Zbigniew Leszczyński, dyrektor Eltor Polu. – Jedna przychodziła, druga wychodziła. Czasem były problemy, bo przychodziły dwie naraz. Kontrolerzy Urzędu wyliczyli, że firma jest winna fiskusowi pół miliona złotych. Firma odwoływała się od kolejnych kontroli drogą służbową przez Urząd Skarbowy do Izby Skarbowej. W tym czasie urzędnicy skarbówki zablokowali konta Eltor Polu. Firma stanęła na krawędzi bankructwa. Zaczęła zwalniać pracowników i wyprzedawać majątek. Dziś zatrudnia sześć osób i gospodaruje na 60 metrach.---obrazek _i/fiskus/urzedy6.jpg|prawo|Pani Teresa straciła pracę w Eltor Polu - od lat nie może znaleźć nowej--- - Urzędnicy coś wykrywają w firmie, orzekają w swej decyzji – mówi Daniel Moskow ze Stowarzyszenia Obrony Podatników. – Ale następny krok, jakim jest zajęcie przez Urząd Skarbowy konta przedsiębiorcy, to zabójstwo osoby prawnej. Batalia Eltor Polu z UKS-em trwała pięć lat. W końcu Sąd Najwyższy uznał, że wszystkie zarzuty urzędników były błędne. Sprawa przez kolejne urzędy podatkowe wróciła do Izby Skarbowej. Ta oddała firmie 700 tys. zł. Tyle fiskus kosztowała interpretacja przepisów, na których podstawie nakazała Eltor Polowi zapłatę pół miliona złotych.---obrazek _i/fiskus/urzedy3.jpg|prawo|Pięć lat trwała batalia firmy z fiskusem--- - Nie było wówczas wiadomo, które przepisy stosować – stare czy nowe – mówi Wiesław Kańduła, radca prawny UKS w Zielonej Górze. – Interpretacja poszła w tę stronę, że trzeba zastosować przepisy korzystne dla urzędu skarbowego. Fiskus mógł zastosować także przepis korzystny dla firmy. Wówczas byłaby mu ona winna 17 tys. zł. Teraz Eltor Pol domaga się od skarbówki 11 milionów odszkodowania. Twierdzi, że jej działania doprowadziły do upadku kwitnącą spółkę. Urzędnicy odpowiadają, że nie ma żadnego związku pomiędzy ich decyzjami a kondycją przedsiębiorstwa. W sądzie cywilnym sprawa ciągnie się od dwóch lat. W tym czasie odbyło się zaledwie pięć rozpraw. Ostatnia trzy miesiące temu. - Samo życie – mówi z ironią dyrektor Eltor Polu Zbigniew Leszczyński. Przeczytaj także:Prywatne podróże za publiczne pieniądzeUrząd skarbowy kwestionuje lekUrząd skarbowy zabrał samochódRozrzutność polityków---strona---