Sławomir J. to ostródzki biznesmen oskarżony przez prokuraturę o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Od lat stoi za największą w Polsce spółką wstawiającą automaty do gry. Fortuna dwa lata temu miała ponad 30 milionów złotych czystego zysku. W sprawie J. pojawiły się podejrzenia przekazywania mu informacji ze śledztwa CBŚ. Zarzuty przyjęcia łapówki od biznesmena postawiono urzędnikom w tym byłemu posłowi SLD. Opowiadał o tym wyemitowany wczoraj reportaż. Dziennikarze UWAGI! i Gazety Wyborczej dotarli do osoby, która opowiedziała o początkach działalności spółki i wprowadzeniu na rynek automatów niezgodnych z polskimi przepisami. Homologacji automatów odmówił biegły pracownik Politechniki Warszawskiej z listy Ministra Finansów. Ale wkrótce homologacja została dokonana przez biegłego z Politechniki Łódzkiej. Trzy lata temu przedstawiono mu zarzuty zatwierdzania nielegalnych automatów. Prokuratura w Białymstoku zakazała mu pracy przy jednorękich bandytach. Jednak biegły nadal pracuje jako konsultant Politechniki Łódzkiej. Ministerstwo Finansów z różnych źródeł otrzymywało informacje o podejrzanej działalności Sławomira J. Już cztery lata temu urzędnicy wiedzieli, że Fortuna zataiła informacje o osobach kontrolujących spółkę, a przede wszystkim o Sławomirze J. i jego nielegalnym kapitale. Od czterech lat wiadomo, że Fortuna we wnioskach koncesyjnych podała nieprawdziwe dane. Izba skarbowa w Łodzi aż cztery lata wyjaśniała tą sprawę. Z kolei ministerstwo wiedząc o błędach ukryło tę informację przed innymi izbami skarbowymi utrudniając w ten sposób kontrolę nad działaniami Fortuny. Trzy lata temu grupę wysokich rangą urzędników Ministerstwa Finansów oskarżono o udział w procederze korupcyjnym na wielką skalę. Za łapówki załatwiali umorzenia wielomilionowych podatków. Wśród aresztowanych była Elżbieta Z., matka prezesa spółki Fortuna. Pracowała na jednym korytarzu z dyrektorem departamentu gier losowych. Do zadań jej syna należał kontakt z ministerstwem i załatwianie spraw związanych z koncesjami hazardowej spółki. Elżbieta Z. poszła na współpracę z prokuraturą wydając kolegów. Nie wspomniała jednak o swojej bliskiej znajomości ze Sławomirem J., którego już w 2000 roku zapraszała do domu. Ministerstwo Finansów przez półtora roku wiedziało, że kapitał wprowadzony przez Sławomira J. jest nielegalny. Jednak dopiero po aresztowaniach w ministerstwie wydano decyzję nakazującą Sławomirowi J. wycofać się z hazardowego interesu. Sławomir J. na swoje miejsce wprowadził teścia i teściową, którzy obecnie mają 66 procent akcji Fortuny. Urzędnicy Izby Skarbowej w Olsztynie wiedzieli, że Józefa D., teścia Sławomira J. nie było stać na zakup akcji. Nie wzbudziło to jednak ich zainteresowania. Rzecznik Ministerstwa Finansów, które ma prawo i obowiązek kontrolować legalność branży hazardowej, otrzymał od reportera UWAGI! szczegółowe pytania i czas na przygotowanie się do udzielenia odpowiedzi, o który prosił. Rzecznik Witold Lisicki mimo to nie potrafił jednak udzielić na pytania konkretnych odpowiedzi. Spółka Fortuna nie wyraziła zgody na wypowiedź jej przedstawiciela przed kamerą. Sławomir J. proszony w mailu o ustosunkowanie się do zarzutów prokuratury i wytłumaczenie charakteru jego powiązań z Ministerstwem Finansów i jego pracownikami, w swojej odpowiedzi odmówił rozmowy. Niechęć ze strony Ministerstwa Finansów do odpowiadania na konkretne pytania dotyczące konkretnych spraw nie pozwala na dotarcie do osób, które obecnie odpowiadają za tolerowanie działań Sławomira J. Spółka Fortuna poinformowała, że osoby oskarżone o działalność w grupie przestępczej Sławomira J. nie są już zatrudnione. Firma nie odpowiedziała na pytanie, kiedy zostały zwolnione. Fortuna nie odniosła się również do pytań dotyczących udziałowców spółki - teściów Sławomira J.