Ilona S. zaprowadziła policjantów do lasu położonego kilkaset metrów od jej domu. Pod wierzchnią warstwą ziemi funkcjonariusze znaleźli worek, w nim zwłoki dziewczynki.
Samotna, skryta
Na trop tej tragedii policjanci wpadli przypadkiem szukając w całej Polsce klientów wirtualnej apteki oferującej sprzedaż nielegalnych środków wczesnoporonnych. Jeden z adresów zaprowadził funkcjonariuszy do jednej z podłódzkich wsi, do domu, w którym mieszkała 37-letnia Ilona S.
- Podczas zeznań kobieta nie była w stanie w logiczny sposób wytłumaczyć, czy faktycznie dotarły do niej zamówione w internecie środki, czy je żarzyła. Przede wszystkim nie była w stanie podać informacji jak rozwiązała się jej ciąża – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Zdaniem sąsiadów Ilona S. nie miała partnera.
- Chodziliśmy razem do szkoły. Ta dziewczyna siedziała w domu. Nie miała nigdy chłopaka. Mieszkała z rodzicami. Była jedynaczką – mówi Ilona Danych, mieszkanka wsi Biała.
Gdy funkcjonariusze zawieźli kobietę na badanie do pobliskiego szpitala, okazało się, że Ilona S. była tuż po porodzie.
- Przeprowadzone zostały oględziny domu, w którym kobieta mieszkała z rodzicami. Tam udało nam się zabezpieczyć liczne ślady biologiczne. Wynik oględzin przeprowadzonych przez medyka sądowego i prokuratora prowadził do postawienia tezy, że faktycznie do porodu doszło najprawdopodobniej przeddzień przesłuchania – zdradza Krzysztof Kopania i dodaje: Zatrzymani zostali także rodzice kobiety. Wszystko wskazuje na to, że kobieta ukrywała fakt, że jest w ciąży i nie chciała, by jej dziecko przyszło na świat.
Ilona S. przez wiele miesięcy ukrywała ciążę nie tylko przed światem, ale też rodzicami. Sąsiedzi zastanawiają się, czemu kobieta nie wybrała innego wyjścia z życiowego zakrętu.
„Okna życia”
Zaledwie kilkanaście kilometrów od wsi, gdzie mieszkała Ilona S. znajduje się „okno życia”, gdzie każdy, bez żadnych konsekwencji może zostawić niechciane dziecko.
- Matka dziecka pozostaje anonimowa. Po to, żeby mogła pozostawić dziecko, bez dodatkowego stresu. W całej Polsce od 2006 roku, kiedy w Krakowie powstało pierwsze okno życia uratowanych zostało 149 dzieci – mówi Tomasz Kopytowski, rzecznik Archidiecezji Łódzkiej.
Tymczasem prowadzący śledztwo w sprawie tragedii w Białej czekali na kluczowe dla nich ustalenia lekarza sądowego. Od jego werdyktu zależał dalszy los Ilony S.
- W ocenie biegłego należy przyjąć, że noworodek zmarł na skutek uduszenia, co mogło być konsekwencją umieszczenia go w plastikowym worku, bądź też zgon mógł wynikać z wykrwawienia. Przyczyną mogło być niezwiązanie pępowiny – wyjaśnia Krzysztof Kopania.
Więzienie
Celowe wywołanie poronienia przez matkę nie jest karalne. Lecz jeśli dziecko urodzi się zdolne do życia, a matka nie udzieli mu pomocy, to kobieta może stanąć przed sądem i odpowiadać za zabójstwo. Wówczas grozi jej od 8 lat do dożywocia.
- Kobieta usłyszała zarzut zabójstwa. Nie ma wątpliwości, co do tego, że dziewczynka urodziła się żywa, a jej śmierć jest konsekwencją przestępstwa – podkreśla Kopania.
Nawet policjanci dziwili się, dlaczego młoda kobieta nie skorzystała z możliwości uniknięcia tragedii własnej i całej rodziny. Okazało się, że o istnieniu „okien życia” i zasadach ich działania Ilona S. po prostu nie wiedziała.
- Jeżeli matka urodziła dziecko to znaczy, że tak do końca nie chciała odebrać mu życia. Ona może była bezradna, nie wiedziała, co zrobić. Kobieta ma wybór. Jeżeli już zdecydowała się dać życie, to może je ocalić. Są ludzie, którzy czekają na to dziecko z wielką miłością – mówi siostra Urszula z Zakonu Urszulanek Serca Jezusa Konającego.
- Ludzie muszą wiedzieć, że są takie miejsca, gdzie można przyjść i uzyskać pomoc. Można to zrobić w sposób anonimowy wykorzystując okna życia, bądź zgłosić się do szpitala, porani, porozmawiać z psychologiem, można porozmawiać z pracownikiem socjalnym – wylicza Beata Myślińska, ordynator oddziału położniczego Szpitala im. Rydygiera w Łodzi.