Idź złoto do "złotek"

- Musiałam wskoczyć na stopień wysokości 5 cm i wydawało mi się, że to nie do przejścia. Trener stał za mną i mówił – skoczysz, uda ci się. I skoczyłam – mówi Joanna Mirek, jedna z drużyny polskich "złotek", dwukrotnych mistrzyń Europy w siatkówce. Udało jej się wrócić do sportu po kontuzji, która w większości przypadków oznacza koniec kariery. I zdobyła złoto.

Joanna Mirek, jedna ze ”złotek” trenera Andrzeja Niemczyka, myślała już o zakończeniu kariery. Poważna kontuzja przydarzyła się jej w najgorszym momencie – w czasie mistrzostw Europy w Turcji w 2003 r. Podczas treningu upadła fatalnie po wyskoku do piłki. - Gdy dziewczyny grały o złoto, ja jechałam z mężem do szpitala – mówi Joanna Mirek. – Nie potrafiłam sobie wytłumaczyć, dlaczego harowałam miesiącami i na koniec coś takiego mi się stało. Zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie to dla sportowca wyrok. Joannie Mirek nikt nie wróżył powrotu do kadry. Co najwyżej – grę w drugo- czy trzecioligowym klubie. W swoją zawodniczkę wierzył jednak trener Andrzej Niemczyk. Powołał ją do kadry, która przygotowywała się do kolejnych mistrzostw Europy, w 2005 r. w Chorwacji. - Pomyślałem – jeśli nie dam jej szansy, będzie oszczędzała kolana do końca życia, ale nie zagra już w siatkówkę – mówi Andrzej Niemczyk. – Gdy dam jej szansę, bariera psychologiczna minie i zacznie grać. I tak się stało. Joanna Mirek o trenerze Niemczyku mówi, że nie spotkała w swojej karierze drugiego mu podobnego. Gdy objął reprezentację, wprowadził własne metody pracy z zawodniczkami. Tajnikiem jego sukcesu jest nie tylko podejście do sportu, ale także do kobiet. - Nie traktuje nas jako zawodniczki, tylko jak kobiety – mówi Joanna Mirek. – To jedyny trener, z jakim się spotkałam, który każe zawodniczkom chodzić do solarium. Cieszy się, gdy na meczu mamy ładny makijaż, gdy zmieniamy fryzury. Trener Niemczyk wie dobrze, dlaczego w sporcie uprawianym przez kobiety warto, a nawet trzeba z niemal taką samą uwagą dbać o urodę, co technikę sportową. - Każda kobieta zazdrości drugiej, że ta lepiej wygląda - mówi Andrzej Niemczyk. – To pierwsza psychologiczna wygrana, gdy naprzeciwko bladej Rosjanki z roztrzepaną głową stoi ładna, elegancka kobieta. I jeszcze ją ogrywa. Kariera sportowej gwiazdy jest nielekka. Na sukces trzeba ciężko pracować – kiedy kończy się liga, zaczyna zgrupowanie kadry. Wakacji praktycznie nie ma. Częste przeprowadzki z klubu do klubu są wpisane w sportowy fach. Ich uciążliwość najbardziej odczuwa mąż siatkarki. - Trochę mi przeszkadza, że nie mogę popracować w jednej pracy dłużej niż kilka miesięcy – mówi Maciej Mirek. – Kiedy się pobieraliśmy, kompletnie nie wiedziałem, co się będzie wiązać z tym, że moja żona jest sportowcem. Obecnie Joanna Mirek gra w Muszyniance Fakro Muszyna. Niedługo czeka ją – jak i pozostałe ”złotka” - największe wyzwanie – mistrzostwa świata. Czy przeżyje po ich zakończeniu to, co w ubiegłym roku w Chorwacji, na najwyższym podium? Nie pozostaje nam życzyć Joannie Mirek i wszystkim ”złotkom” niczego innego, jak powtórzenia wyczynu z mistrzostw Europy na mistrzostwach świata.

podziel się:

Pozostałe wiadomości