- To zdjęcie zostało zrobione tuż przed samą operacją. Spał sobie spokojnie i nie wiedział, co go czeka, jakie będzie miał ciężkie życie – wspomina Renata Haręża, matka Gracjana. - To była taka niedziela, którą się zapamięta do końca życia. Ta wiadomość, że to jest nowotwór u dziecka, to była szokująca wiadomość - dodaje Grzegorz Szymczyszyn, wujek Gracjana. Gracjan przeszedł operację wycięcia móżdżku. W czasie zabiegu pojawiły się powikłania. Wystąpił czterokończynowy paraliż ciała, a lekarze określili stan dziecka jako krytyczny. ---ramka 23550|prawo|--- - Największym szokiem było to, że po operacji nie odezwał się. Nie powiedział słowa, nie ruszał się w ogóle – mówi mama chłopca. Chłopczyk bardzo ciężko przechodził chemioterapię i radioterapię. Po każdym naświetlaniu miał przetaczaną krew. Lekarze mówili, że może umrzeć. Matka powtarzała im, że Gracjan będzie walczył. I walczył. - Byliśmy na pierwszej chemii i pani doktor powiedziała, że możemy pojechać do domu, kiedy nauczę się wymieniać cewnik, do podawania chemii. Wtedy była taka reakcja Gracjanka, jakby coś w nim ożyło, że wychodzi do domu. Nagle wypowiedział słowa, że się cieszy, że wraca do domu - mówi Renata Haręża, matka Gracjana. Wyniszczające leczenie uratowało Gracjanowi życie, ale też odebrało mu sprawność. Oprócz porażenia czterokończynowego, wystąpił paraliż twarzy, chłopiec stracił wzrok w jednym oku, drastycznie pogorszył mu się słuch. Pozostała mu jednak ogromna determinacja i kochająca rodzina obok. - Jestem pełen podziwu dla niego, bo jest twardy i silny. Ma dużo siły i wiary, że mu się uda wyjść z tej choroby. Marzę, żeby samodzielnie zaczął funkcjonować, przede wszystkim z chodzeniem. Co roku, jak zdmuchuje świeczki na urodzinowym torcie, to jego życzeniem jest chodzenie - mówi Ireneusz Haręża, ojciec. Gracjan mówi z trudem, uszkodzenie mózgu powoduje, że nie może pisać i czytać. Brak mu też koordynacji ruchowej. Chłopiec nie wykonuje żadnej czynności automatycznie, musi myśleć o każdym ruchu, gdy na przykład zapomni, że idzie, to przewraca się. Największym marzeniem chłopca jest, żeby samodzielnie stać i chodzić. Każdy ruch to dla niego trudne zadanie. Gracjan już na początku choroby postanowił, że nigdy nie usiądzie na wózku inwalidzkim. Czołgał się, chodził na kolanach, stawał przy ścianie. Jednak dopiero rehabilitacja przyniosła poprawę. - Przed rehabilitacją Gracjan był wiotką roślinką, która nie może zostać na własnych nogach i wypowiedzieć słowa. Ale on przyszedł tu zdecydowany chodzić - przyznaje Marcin Korba, fizjoterapeuta. Jak obiecał, tak się stało. Dzięki ciężkiej, codziennej, systematycznej pracy, zrobił ogromne postępy. Wciąż jednak nie może samodzielnie chodzić. Jego mama, żeby dać mu trochę wolności, zamiast na wózek inwalidzki, pozyskała dofinansowanie na gokarta. Aby funkcjonować, Gracjan potrzebuje nie tylko rehabilitacji ruchowej, ale też przywrócenia zdolności intelektualnych. Codziennie walczy o każde nowe wypowiedziane słowo, o każdy dźwięk, o każdą najmniejszą czynność. Aby Gracjan miał szanse na dalsze postępy, niezbędne są turnusy rehabilitacyjne w specjalistycznym ośrodku. Po powrocie z nich widać zawsze ogromną poprawę. Rodziców jednak nie stać na te wyjazdy. Przez cały rok zbierają na sanatorium dla syna, ale to wciąż za mało. Potrzebują pomocy. Aby pomóc Gracjanowi oraz innym podopiecznym Fundacji TVN „nie jesteś sam” wystarczy słać sms na numer 7126, a w treści wpisać Pomagam. W tym roku zbieramy fundusze na pomoc dzieciom dotkniętym chorobami onkologicznymi.