Program Czysta Warszawa dla wielu bezrobotnych oznacza być albo nie być. Podjęcie pracy sprzątacza, niektórym osobom ratuje życie.
Warszawski Zarząd Oczyszczania Miasta od czterech lat prowadzi program Czysta Warszawa. Ma on pomóc w aktywizacji bezrobotnych. Prace polegają na czyszczeniu, chodników, ścieżek rowerowych i parków. Od początku funkcjonowania programu, w ten sposób pracowało już ponad dwa tysiące osób. Dla wielu z nich to jedyna szansa na godne życie. - Ja się żadnej pracy nie boję. Jestem człowiekiem starej daty, wychowanym przez dom dziecka. Byłam ponad cztery lata bezrobotna. Poszłam do urzędu pracy i poprosiłam, żeby dali mi cokolwiek, bo nie miałam z czego żyć – opowiada pani Irena. Pani Irena każdego ranka pojawia się w jednej z warszawskich baz, z których pracownicy wyruszają sprzątać stolicę. Kobieta pracuje tak od czterech lat. Przez pewien czas pracował tu również jej mąż i dwóch synów. - Mam takie poczucie, że ta praca jest potrzebna, że ja jestem potrzebna. Bo jednak są tego jakieś efekty – mówi. Pan Krzysztof zaczynał pracę jako szeregowy pracownik. - Przez dwa lata byłem bezrobotny. Byłem w takiej depresji, że wszedłem do pokoju i zapytałem o pracę. Gdy mi powiedzieli, że nie mają, powiedziałem, że nie wyjdę póki nie dadzą mi jakiejś pracy – wspomina. Zaczynał jako zwykły pracownik. Po dwóch latach awansował na brygadzistę. Teraz jest kierownikiem i zarządza kilkoma grupami sprzątających. - Mam satysfakcję, że tyle ulic w Warszawie oczyściliśmy i doprowadziliśmy do porządku – mówi. Praca sprzątacza pomogła również panu Zygmuntowi. Dwa lata temu wyszedł z więzienie, gdzie odsiadywał karę za morderstwo. - To jest takie moje być, albo nie być. Dużo czasu spędziłem w kryminale. Po wyjściu szukałem pracy i nigdzie nie mogłem jej dostać, bo byłych karanych nie przyjmują. Jedynie ta firma pomogła mi i przyjęła mnie. To jest teraz całe moje życie. Gdyby nie ta praca, nie miałbym gdzie mieszkać, bez pracy ani rusz – mówi Pan Zygmunt. - Osoby, które są u nas zatrudniane są kierowane przez urząd pracy. Muszą przejść przez rozmowę kwalifikacyjną. I tutaj bardzo dużo osób odpada. Okazuje się, że ci ludzie wcale nie chcą pracować. Praca za ponad tysiąc złoty ich nie interesuje, w dodatku z miotłą na ulicy. Ale są też osoby, którym ta praca pomaga odbić się od dna, daje im drugie życie, przywraca człowieczeństwo i godność osobistą – mówi Iwona Fryczyńska z Warszawskiego Zarządu Oczyszczania Miasta.