Do służby na policyjnych motocyklach trafiają starannie wyselekcjonowani funkcjonariusze. To oni jako pierwsi reagują na zgłoszenia o niebezpieczeństwach na drogach, to oni ścigają piratów i to ich widać w pierwszym rzędzie podczas zabezpieczenia ważnych wydarzeń. Kilka miesięcy temu Komenda Główna kupiła nowe motocykle, które miały usprawnić ich pracę. A podstawą takiej pracy jest sprawna łączność, która umożliwia szybkie wezwanie pomocy lub ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem. Dziennikarze UWAGI! postanowili sprawdzić jak działa system w nowo zakupionych motocyklach. Próbą generalną miała być majowa wizyta Baracka Obamy. Jednak nie była. Zachwalany przez policję sprzęt został w magazynie. Policjanci nie używali nowo zakupionej łączności podczas wizyty prezydenta Obamy, bo w stolicy oraz trzech innych miastach porozumiewają się przez nowoczesne radiostacje cyfrowe. Resztę kraju obsługuje przestarzały system analogowy - łatwy do podsłuchania i mało odporny na zakłócenia. Systemy nie współpracują ze sobą, ale policja nie wzięła tego pod uwagę i zakupiła tylko urządzenia analogowe. Na sprzęt, który jest bezużyteczny w największych miastach, wydano ponad pół miliona złotych. Do tej pory policjant na motocyklu mógł przez radiostację cyfrową połączyć się dyżurnym, a także z kolegami z innych patroli. Nowe motocykle wyposażono w przestarzałe radiostacje analogowe, które nie mogą połączyć się z nowoczesnym systemem cyfrowym. W przypadku niebezpieczeństwa, wołania o pomoc motocyklisty nie usłyszą patrole w okolicy a jedynie dyżurny w komendzie. - To działa. Natomiast z analogowej stacji nie korzystam, ponieważ jest ten problem, że słyszy cię tylko jedna osoba praktycznie. Tylko dyżurny. I to jest kwestia, czy on zareaguje szybko czy nie, a tak, jak słyszą cię wszyscy twoi koledzy, no to jest dużo lepiej. Każda sekunda jest na wagę złota, jeżeli ci się coś dzieje i ty wzywasz pomocy. Kwestia łączności jest to podstawowa rzecz w naszej pracy, niezbędna wręcz, bo życie pisze scenariusz, gdzie jedziesz i co będziesz robił – opowiada policjant z centralnej Polski. Mimo że policjanci mają zamontowany system analogowy, nadal wolą używać wysłużonych radiostacji cyfrowych, które gwarantują im lepszą łączność i większe bezpieczeństwo. Nawet producent przyznaje, że stare urządzenia cyfrowe działające w systemie TETRA mają więcej zalet niż nowy sprzęt zakupiony przez policję. - System analogowo jest. To jest jego zaleta. Bardziej funkcjonalny jest system TETRA. Ma więcej funkcji, więcej możliwości. Poza tym TETRA jest systemem zaakceptowanym przez Unię Europejską i jest zalecany dla służb bezpieczeństwa – opowiada Andrzej Wysocki z firmy Radmor, producent radiostacji kupionych przez policję. Nowe radiostacje miały mieć wbudowane w kaski mikrofony, dzięki którym motocykliści mogli łączyć się bez odrywania rąk od kierownicy. Ale policjanci nadal muszą jeździć z narażeniem bezpieczeństwa swojego i innych uczestników ruchu. - Dyżurny, jeśli chce połączyć się z policjantami, którzy mają łączność analogową, próbuje wywołać na sygnale cyfrowym drugiego motocyklistę, jeżeli jeżdżą w różnych parach, albo przez komórkę, albo sobie daje spokój. Mamy nowe radiostacje i motocykle, a rozmawiamy przez komórkę by się znaleźć, bo tych stacji albo dyżurny nie słyszy, albo stacja w ogóle nie łączy. Było to zgłaszane, ale to jak grochem o ścianę – skarży się policjant z centralnej Polski. - Producent tych odbiorników pracuje właśnie nad tym, by te urządzenia udało się skompilować. Czy to się uda? Zobaczymy – tłumaczy nam Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Po dwóch miesiącach od rozmowy z rzecznikiem, producentowi wciąż nie udało się połączyć radiostacji cyfrowych z analogowymi. Gdy sprawą zajęli się dziennikarze, policja próbowała rozwiązać problem na własną rękę. - Przyszła informacja z Komendy Głównej, że ktoś dał (sygnał) do TVN-u. I że Komenda Główna, kazała za wszelką cenę uruchomić te radiostacje. I teraz panom powiedzą, że udało się uruchomić. A tak naprawdę to się nie udało – opowiedział naszemu reporterowi Marcin Tomczak, policjant ze Szczecina. Przedstawiciele firm, które startowały w przetargu na motocykle nie są zdziwieni jego rozstrzygnięciem. Ich zdaniem w policyjnych zamówieniach często trudno doszukać się logiki. - Pewne przyczyny braku logiki to na przykład brak kompetencji wśród urzędników, którzy piszą istotne warunki zamówienia. Nie znają się na motocyklach, nie znają się na ubiorach, w jakich powinni jeździć motocykliści. Nie znają się na osprzęcie, który się montuje na tych motocyklach – mówi przedstawiciel firmy dostarczającej sprzęt policji. Za sformułowanie warunków przetargu na motocykle w Komendzie Głównej odpowiadało w sumie siedem osób z pięciu wydziałów. Dziś nikt nie potrafi powiedzieć, dlaczego zamówiono sprzęt, z którego nie można bezpiecznie korzystać.