Generał Waldemar Skrzypczak podczas uroczystości pożegnania kapitana Daniela Ambrozińskiego, który w sierpniu zginął w Afganistanie z rąk talibów w swoim przemówieniu obciążył odpowiedzialnością za braki w wyposażeniu wojska cywilnych urzędników Ministerstwa Obrony Narodowej. Spotkał się za to z krytyką. - Brakuje czołgów, helikopterów, pieniędzy na wyszkolenie żołnierzy – oficerowie mówią o tym od dawna. O tym, że minister jest idiotą – nie. I żadnych opinii na temat cywilnej kontroli nad wojskiem żołnierz nie ma prawa wygłosić – podsumowuje argumenty przeciw wystąpieniu generała Skrzypczaka publicysta Polityki Jacek Żakowski. Generał Skrzypczak sam podał się do dymisji i opuścił wojsko. Swoje słowa krytyki tłumaczy prosto. - Wiele razy stałem nad trumną swego żołnierza. To wielka trauma dla dowódcy, szczególnie takiego, który jest mocno emocjonalnie związany ze swymi żołnierzami, a ja do takich należę – mówi generał Waldemar Skrzypczak. – W końcu te emocje tak się skumulowały, że wybuchły i powiedziałem to, co od dłuższego czasu mnie bolało. Waldemar Skrzypczak wywodzi się z rodziny o tradycjach wojskowych - jego ojciec i dziadkowie też byli w armii. Swoją karierę wojskową rozpoczął w 1976 roku w jednostkach pancernych. Szybko awansował. I szybko zdobywał szacunek wśród żołnierzy. - To jeden z niewielu znanych mi generałów, a poznałem ich trochę, którzy potrafią słuchać – mówi ppłk. Piotr Ząbkowski, były dowódca grupy bojowej w Iraku. – Słucha argumentów rozmówcy i jest gotów pod ich wpływem zmienić swoje zdanie. W Iraku, gdzie dowodził 11. dywizją kawalerii pancernej generał Skrzypczak zyskał także poważanie Irakijczyków. - Kiedy przyjeżdżaliśmy do miejscowych notabli i ci widzieli naszywkę 11. dywizji na naszych rękawach, to mówili – Sipsiak, Sipsiak – mówi Jarosław Rybak, rzecznik Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Generał mówi, że wszystko, co najlepsze oddał armii. Ucierpiało na tym jego życie osobiste. O swojej pierwszej żonie, która wychowała dwójkę ich dzieci mówi, że zasługuje na wszystkie odznaczenia, które dostał w czasie, gdy byli małżeństwem. Syn poszedł w jego ślady i służy w jednostce pancernej. Po odejściu z wojska generał większość czasu poświęca nowej rodzinie – żonie i córeczce, która na świecie jest od miesiąca. - Decyzja męża to była dla mnie wielka ulga – mówi Iwona Skrzypczak, żona generała. – Urządzamy dom, urodziła nam się córka – powoli wszystko zaczyna się układać tokiem nie wojskowym. Waldemar Skrzypczak odszedł z wojska, ale sprawy wojskowe nadal go bardzo zajmują. Na niezależnym internetowym forum wojskowym odpowiada na liczne pytania, jakie zadają mu jego byli podwładni. Zapytany, czym się teraz zajmie, nie wyklucza, że będzie służył radą jako ekspert w sprawach armii. Wyklucza natomiast działalność polityczną. A teraz najważniejsza jest rodzina. - Zajmuję się domem, robię zakupy, gotuję – to moja rola – mówi Waldemar Skrzypczak. – Żona zajmuje się córką. A kiedy zmęczona w nocy śpi, wstaję i przewijam córkę. I to nie jest żadna wielka sztuka, jak się okazuje.