Gdzie są pieniądze kurierów?

TVN UWAGA! 3631613
TVN UWAGA! 134480
Biznesowe niepowodzenie, czy może zaplanowane działanie? Dziennikarze UWAGI! podejrzewają, że pewna firma kurierska powstała tylko po to, aby wyłudzić pieniądze od osób przyjętych do pracy. Warunkiem przyjęcia do pracy było podpisanie weksli na kwotę 50 tys. zł. Firma najpierw przestała wypłacać wynagrodzenia, następnie została oddana z długami figurantom a weksle trafiły do firmy windykacyjnej

W 2002 roku powstała jedna z największych firm kurierskich w Polsce. W ciągu zaledwie kilku miesięcy działalności pracę dla niej podjęło prawie dwustu kurierów. Początkowo firma działa dobrze i żaden z pracowników nie przypuszczał nawet, że wkrótce rozpocznie się koszmar, który ciągnąć się będzie za nimi latami. - Byłem bardzo zadowolony, szczęśliwy, że znalazłem dobrą pracę, która pomoże mi się rozwinąć a rodzina odczuje to z dobrej strony. Na początku wszystko ładnie wyglądało. Warunki mieliśmy przedstawione bardzo dobre. Płace i współpraca z prezesami była bardzo dobra. Nic nie wskazywało, że to może bardzo szybko się zmienić – wspomina Waldemar Podolewski, kurier Radość z nowej pracy nie trwała długo. Wkrótce okazało się, że firma kurierska przestała wypłacać wynagrodzenia. Tłumaczono to chwilowymi problemami finansowymi. - Jak zaczęli zalegać z pieniędzmi, to prezes potrafił powiedzieć: u was jest duże bezrobocie, możecie na pieniądze poczekać. Tak czekaliśmy miesiąc, dwa. Zaczęło być krucho. Zwróciłem się o pomoc do rodziców – dodaje Waldemar Podolewski. - Musieliśmy ich utrzymywać, bo za co mieli żyć. Synowa nie miała, co do garnka włożyć – mówi matka Waldemara Podolewskiego. W podobnej sytuacji jak Waldemar Podolewski i jego rodzina, znalazło się blisko dwustu innych współpracowników firmy kurierskiej. Okazało się, że wobec większości z nich ma ona zaległe zobowiązania finansowe. Problemy finansowe kurierów pogłębiały się, bo ściągnięcie zaległych wynagrodzeń od byłego pracodawcy stało się bardzo trudne. W między czasie firma zmieniał właścicieli. Jej założyciele pozbyli się w ten sposób problemu zaległych wynagrodzeń, a nowi właściciele pozostawali nieuchwytni. - Reprezentowała mnie firma windykacyjna. W dokumencie jest napisane, że nie może ustalić ich miejsca zamieszkania – wyjaśnia Paweł Ćwikliński, kurier, który wygrał sprawę w sądzie. Problem z odnalezieniem nowych właścicieli firmy jest prosty do wyjaśnienia. Nowi szefowie okazali się figurantami. Za niewielką opłatą przejęli nie tylko firmę, ale i jej długi wobec pracowników. O takich osobach mówi się słupy. Na oszukanych kurierów czekała jeszcze jedna niemiła niespodzianka: weksle. Firma kurierska zatrudniając kurierów wymogła na nich podpisanie weksli na kwotę 50 tys. zł każdy. Kiedy zaczęły się kłopoty z wypłatą wynagrodzeń, firma trafiła w ręce nowych właścicieli a weksle zostały sprzedane firmie windykacyjnej. Do akcji wkroczyli komornicy. - Żeby rozpocząć współpracę pracownicy musieli podpisać najpierw weksle na zabezpieczenie ewentualnych roszczeń. W 2003 r. firma zaprzestała działalności, weksle nie zostały oddane a biuro przestało istnieć. W 2006 r. te osoby seryjnie dostały wezwania do wykupienia weksli, gdzie od każdego żądano po 50 tys. zł. Nie była to pierwotna firma, tylko firma, która nie była im zupełnie znana – mówi Artur Wdowczyk, adwokat reprezentujący kurierów. Naciągniętych zostało 200 kurierów. Wyłudzona od dawnych pracowników suma mogła sięgać nawet 10 mln zł. Tymczasem byli prezesi mają się dobrze. Jeden z nich mieszka w Warszawie. Dziennikarz UWAGI! z ukrytą kamerą pytał o weksle. Ku jego zdziwieniu były prezes twierdził, że weksle oddał. - Ja sobie nie przypominam, żebyśmy nie oddali weksli – powiedział Szymon Jankowicz, co zostało zarejestrowane ukrytą kamerą. - Parokrotnie po zakończeniu współpracy byliśmy z kolegami u panów prezesów, żeby nam oddali te weksle. Nie wpuszczono nas nawet na teren firm – powiedział Paweł Guszkiewicz. Taką wersję wydarzeń potwierdzają też inni byli pracownicy firmy kurierskiej. Reporter zwrócił się też oficjalnie do byłego prezesa firmy. Szymon Jankowicz to jeden z kilku byłych współwłaścicieli spółki kurierskiej. W skład zarządu wchodzili między innymi jego brat i ojciec. - W każdej chwili kurierzy mogli przyjechać pójść do księgowości i rozliczyć się. Weksle nie zostały oddane, bo kurierzy nie zostali rozliczeni. A nawet, gdyby zostali rozliczeni, weksle nie zostałyby natychmiast zwrócone – stwierdził Szymon Jakowicz w obecności swojego adwokata. Szymon Jankowicz. Kurierzy i ich rodziny od ponad pięciu lat próbują obnażyć mechanizm, w jaki zostali naciągnięci przez byłych właścicieli firmy kurierskiej. Sprawy jednak wciąż grzęzną w sądach pozostawiając im coraz mniej złudzeń, że uda się odzyskać pieniądze, a sprawiedliwości stanie się zadość.

podziel się:

Pozostałe wiadomości