Jak doszło do tego, że dziesięcio-, dwunasto- i trzynastolatek z gazem w ręku napadali na starsze kobiety w centrum miasta? To pytanie dręczy dyrektora szkoły specjalnej, do której chodzi najstarszy z chłopców - 13-letni Rafał. - Rafał jest bardzo żywym dzieckiem. Mam wrażenie, że sytuacja rodzinna wywiera na niego bardzo negatywny wpływ. Brak opieki ze strony rodziców, wpływ środowiska mogą mieć takie skutki na jego wychowanie. W zasadzie w dużej mierze wychowuje go ulica – opowiada Krzysztof Serafin, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Słupsku. Rafał wrócił do rodzinnego domu niedawno. Wcześniej przez lata mieszkał w domu dziecka. Czy rodzina zdaje sobie sprawę, że czyn chłopca może spowodować jego powrót do placówki? Nasz reporter chciał porozmawiać z rodzicami Rafała. Okazało się, że na co dzień chłopcem zajmuje się starszy brat. - Trudna sytuacja jest dlatego, że chłopak nie ma ojca. Ja go trochę poprawiam. Ja mu trochę zastępuję ojca i ja go muszę pokierować w dobrym kierunku. Teraz ma zakaz wychodzenia z domu. Tylko do szkoły i z powrotem. Jak się poprawi to wyjdzie – mówi brat Rafała. Dwaj pozostali napastnicy poznali się w szkole. Dyrektorka podstawówki w centrum Słupska zna ich doskonale - to w wyniku jej starań 10-letni Wojtek, a zwłaszcza 12-letni Damian zostali kilka miesięcy temu objęci nadzorem kuratora sądowego. - Przejawiał określone trudności w nauce, które były spowodowane głównie wagarami. Drugi chłopiec w nauce nie ma problemów. On doskonale zna swoje prawa, ale problemem są obowiązki. W rozmowie ze mną nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że my dorośli i tak nie jesteśmy w stanie nic mu zrobić – opowiada Irena Matlocha, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 6 w Słupsku. Jaka kara czeka małoletnich napastników? Policja zakończyła już postępowanie w ich sprawie, a zebrane przeciw chłopcom dowody trafiły do sądu rodzinnego w Słupsku, który za kilka tygodni rozpocznie postępowanie. - Tylko najstarszy z nich będzie odpowiadał za dopuszczenie się czyny karalnego. Natomiast w pozostałych dwóch przypadkach chłopcy będą odpowiadać za przejaw demoralizacji – mówi Danuta Jastrzębska, sędzia Sądu Rejonowego w Słupsku. Od napadu na kobiety minęło zaledwie kilka dni, a do domu 10-letniego Wojtka ponownie zapukali policjanci. U chłopca w kieszeni znaleźli tym razem kradziony telefon. Opiekunowie nastoletnich napastników zapewniają, że zadbają o to, by ich podopieczni nie popadli w kolejny konflikt z prawem. Oby były to szczere zapewnienia. Zachowanie Damiana i Wojtka kontroluje też kurator sądowy. O dalszym losie sprawców napadów zadecyduje sąd rodzinny.