Fundusz socjalny dla dyrektora

Dyrektor szkoły muzycznej w Ostrzeszowie założył Fundusz Pomocy Szkole. Pieniądze miały być przeznaczane na instrumenty i pomoce dla uczniów. Jednak dzieci nigdy z nich nie skorzystały. Korzystał za to dyrektor.

Rodzice uczniów, co miesiąc wpłacali pieniądze na konto. Początkowo płacili 20 złotych od dziecka. Potem stawka rosła. Przez ostatnie lata wynosiła już 50 złotych. Rocznie na konto Funduszu wpływało kilkadziesiąt tysięcy. Taka działalność dyrektora trwała sześć lat. - Te pieniądze były gdzieś tam w banku na oddzielnym koncie i nimi dysponował dyrektor – mówi matka jednego z uczniów. - Z tego funduszu miały być kupowane instrumenty, a przeznaczane były na imprezy, takie bardziej prywatne cele. Dzieci nie miały z tego nic – opowiada Agnieszka Wielebska nauczycielka ze szkoły w Ostrzeszowie. Kiedy część nauczycieli zorientowała się, że w Funduszu są nieprawidłowości, złożyła sprawę do Najwyższej Izby Kontroli. NIK wykryła braki w dokumentacji, łamanie przepisów. Pojawiło się podejrzenie o zagarnięcie części środków. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Dyrektor zaczął w pośpiechu porządkować dokumentację. - Dyrektor nas zwołał i powiedział, że trzeba uzupełnić pieniądze żeby było wszystko w porządku – mówi jedna z matek i dodaje – Czuję się jakby mnie podeszli, wykorzystali. Później się okazało, że to było czyszczenie przed kontrolą. Choć od sprawy minął już rok, dyrektor nadal pełni swoją funkcję. Nadzór nad dyrektorem szkoły pełni Małgorzata Bednarek - wizytator z Centrum Edukacji Artystycznej. Jej zachowanie było dla nas zaskakujące. Wizytatorka wysoko oceniła działalność dyrektora szkoły. Na pytania dotyczące nieprawidłowości, jakie zostały wykryte w szkole, odpowiada wymijająco. - Uczynił bardzo wiele ważnych dla placówki, miasta, środowiska spraw – mówi Małgorzata Bednarek. Już nie pierwszy raz wizytatorka stanęła w obronie dyrektora szkoły, zupełnie ignorując niepokojące sygnały jego postępowania. Kiedy zwolniona przez dyrektora pracownica administracji złożyła przeciwko niemu pozew do sądu- wizytatorka podjęła natychmiastową interwencję. - Osobiście do mnie do domu zadzwoniła z pytaniem, czy wycofam pozew. Ja stwierdziłam, że nie wycofam. Zaproponowała spotkanie, mówiła, że pan dyrektor da mi pieniądze jak wycofam pozew – mówi Beata Lewandowska. O wyjaśnienia w sprawie poprosiliśmy nadzorującą pracę dyrektora i wizytatora Centrum Edukacji Artystycznej. Centrum jednak wstrzymuje się od wyjaśnień do czasu zamknięcia śledztwa przez prokuraturę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości