Ferie inne niż wszystkie. „Właściciele pensjonatów kombinują, żeby przeżyć”

TVN UWAGA! 5167723
TVN UWAGA! 333263
Trwają ostatnie dni zimowych ferii, zdecydowanie innych niż dotychczas. Na Podhalu, mimo pandemii, turyści próbowali choć trochę skorzystać z zimowego wypoczynku, a właściciele obiektów, choć trochę zarobić, żeby nie splajtować.

Popularność Zakopanego widać nawet w czasie pandemii. Mimo zamkniętych hoteli i restauracji, duże grupy turystów pojawiły się na Krupówkach i górskich szlakach.

- Każdy, kto już nie ma, z czego żyć, będzie się ratował, żeby jakoś obejść rozporządzenia. Nie dziwię się ludziom, że kombinują. Próbują w jakiś sposób przeżyć – ocenia Stanisław Gut.

„Nagonka na Podhale”

Pan Stanisław pracuje jako kierownik sali w jednej z restauracji na Krupówkach. Ostatni rachunek wystawił gościom w październiku. Jest po rozwodzie. Nie ma już, z czego płacić alimentów na dziecko. Oszczędności topnieją z dnia na dzień.

- Jest tragicznie, to nie jest gwóźdź do trumny, to jest śmierć. Są takie dni, że ustawia się policja i gonią ludzi, wlepiają mandaty. Robi się nagonkę na całe Podhale i sprawdza, czy ktoś coś wynajmuje. Wlepiane są mandaty. Teraz mamy tak, że jeden na drugiego dzwoni. Jeden sąsiad na drugiego sąsiada. Tragedia – ubolewa pan Stanisław.

Donosy to dziś też gorący temat rozmów.

- Ludzie dzwonią do sanepidu albo na policję, że w danym obiekcie stoją samochody z obcymi rejestracjami, więc najprawdopodobniej ta osoba wynajmuje. Są i tacy, co jeżdżą i sprawdzają. Nagminnie donoszą. Dzwonił do mnie kolega przerażony, że dostał przed chwilą telefon, usłyszał tylko pytanie: „Wynajmujecie”? Kolega odpowiedział, że nie: „No to za chwilę będziecie mieli kontrolę. Życzliwy sąsiad”. I rozłączył się. A pięć minut później na podwórko przyjechała policja - słyszymy.

Tę historię opowiedział nam były policjant. Teraz jest właścicielem kilku pensjonatów. Jeden z apartamentów wynajmuje długoterminowo, w ten sposób może opłacić chociaż część swojego kredytu. Zgodził się na rozmowę, ale prosił o anonimowość.

- Przykre jest, że takie rzeczy w ogóle mają miejsce, bo te osoby, które tak uprzejmie donoszą do tych instytucji, nie biorą pod uwagę, że ci ludzie walczą o swój byt, a przy okazji walczą o byt ludzi, których zatrudniają – wskazuje były funkcjonariusz.

Kary od 10 do 30 tys. zł

Tylko 1 stycznia policja dostała ponad 50 donosów o nielegalnym wynajmowaniu pensjonatów. Wciąż sprawdzane są kolejne obiekty. Do pomocy ściągnięto funkcjonariuszy z całego kraju.

- Codziennie prowadzone są kontrole z przedstawicielami komendy powiatowej policji. Udajemy się na taki obiekt, wchodzimy, rozmawiamy z właścicielem. Są osoby, które są rozżalone, że jesteśmy u nich na kontrolach – przyznaje Beata Trojańska, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Zakopanem.

Za otwarty pensjonat sypią się kary, od 10 do 30 tys. zł.

Co jeśli przedsiębiorca nie ma pieniędzy na ich zapłacenie?

- Zawsze jest możliwość, żeby się odwołać. Wówczas też są prowadzone sprawy w sądzie – wyjaśnia Trojańska.

Co mają zrobić właściciele pensjonatów, którzy mają długi i rodziny na utrzymaniu?

- Rozumiem to, wśród policjantów również są osoby, które prowadzą działalności gospodarcze. Każdy z nas stosuje się do tych przepisów. To nie policjanci nakładają te obostrzenia – tłumaczy asp. sztab. Roman Wieczorek z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.

Zamknięte stoki

Stoki narciarskie są zamknięte. Ta nagła decyzja zaskoczyła zarówno turystów, jak i właścicieli wyciągów.

Pan Józef budował swoją stację narciarską w Jurgowie przez 13 lat – dziś jest na skraju bankructwa. Codziennie goście odwołują kolejne rezerwacje i rezygnują z ferii.

- Jeżeli chodzi o typowego turystę - żadnego karnetu nie sprzedajemy. Sprzedajemy karnety wyłącznie dla grup, które mają licencję – mówi Józef Modła.

Zamknięcie niektórych branż i brak pieniędzy na życie, spowodowały, że właściciele pensjonatów zaczęli szukać nowych możliwości ominięcia obostrzeń. Jeszcze do niedawna turyści byli przyjmowani na tzw. wyjazdy służbowe, teraz w ogłoszeniach można przeczytać, że poszukiwane są ekipy remontowe czy sprzątające.

- Podpisujemy umowę o parking, umowę poufności i państwo mieszkacie. Tak musi być, bo nie wolno wynajmować nam obiektów. Gratis ma pani apartament do tego, żeby pani pilnowała sobie samochodu. Ma pani ode mnie prezent. A o prezentach nie było mowy, że nie wolno – usłyszeliśmy w jednym z pensjonatów.

- Znam kilka osób, które zostały bez prądu, w zimę bez prądu…, ale nie ma żadnej dyskusji. Jest niezapłacone, więc przychodzą i odcinają licznik. Myślę, że to potrwa jeszcze chwilę i ludzie sami zdecydują o tym, żeby otwierać swoje biznesy, bo nie będzie innego wyjścia. Jeżeli ktoś ma do wyboru niepłacenie rachunków, kredytów i utratę całego dorobku życia, a zapłacenie jakiejś kary, to on ten biznes otworzy – ocenia były policjant.

podziel się:

Pozostałe wiadomości