„Dziś okradli mnie, jutro mogą okraść Ciebie”

TVN UWAGA! 3619817
TVN UWAGA! 131598
Handlowcy prowadzący małe sklepy, próbują walczyć ze złodziejami na wiele sposobów, także bardzo kontrowersyjnych. Zdjęcia na sklepowych wystawach, filmy z monitoringu umieszczane w internecie – na co mogą pozwolić sobie sklepikarze? Czego obawiają się złodzieje?

Pan Marek prowadzi wraz z żoną mały sklep spożywczy w poznańskiej dzielnicy Łazarz. Kiedy kilka lat temu rzucał fach agenta nieruchomości, nie przypuszczał, że jego przekleństwem w nowej branży staną się drobni, młodociani złodzieje.---ramka 23492|prawo|--- - Było kiedyś piwo w lodówce, ale było towarem lotny, szybko się ulatniało. Przypomniałem sobie o kamerze, która jest w domu i zazwyczaj leży bezczynnie. Postanowiłem zainstalować ją w sklepie, żeby nagrywać te zdarzenia. W pierwszym momencie chodziło mi o to, żeby udokumentować coś czytelnie i zgłosić policji. Ale w którymś momencie nasunęła mi się taka myśl, że skoro oni nie boją się grzywien i niskich kar, to może będą się bali tego, że utracą swoją anonimowość – mówi Marek Obtułowicz, właściciel sklepu spożywczego. Pan Marek nie poprzestał na przyklejaniu zdjęć złodziei do szyby, filmy z ich udziałem umieścił w internecie. Filmy pana Marka w ciągu tygodnia stały się hitem w sieci, niektóre obejrzało ponad milion osób. Sklepikarz stał się też bohaterem ulicy, gdzie z problemem złodziejstwa borykają się niemal wszyscy sprzedawcy. - On wystąpił też w naszym imieniu. U nas w sklepie zawsze jedna osoba jest przy monitoringu, całe 15 godzin sklep jest obserwowany – mówi Piotr, właściciel sklepu spożywczego w Poznaniu. - Złodziej kradnie jednego dnia dwie, trzy sztuki. Później dochodzi do rutyny i kradnie masę – dodaje Eugeniusz Kaczyński, właściciel sklepu spożywczego w Zambrowie. Pan Eugeniusz, właściciel sklepu spożywczego z Zambrowa na Podlasiu, w ubiegłym roku postanowił walczyć ze złodziejami podobnie jak pan Marek. Wykorzystał do tego celu telebim w centrum miasta. Z kolei łódzki przedsiębiorca, który jako pierwszy w kraju wywiesił kilka lat temu zdjęcia sklepowych złodziei, zakończył już swoją akcję sukcesem. - Zdjęcia wisiały na wystawie. Ci osiedlowi zlodzieje wystraszyli się, że może rozpoznać ich rodzina i sąsiedzi. Przestali do nas przychodzić – mówi Krzysztof Ozdoba, właściciel sklepu. 250 złotych, tę kwotę zna każdy sklepikarz. Jeśli wartość skradzionych towarów nie przekracza tej sumy, złodziej popełnia wykroczenie a nie przestępstwo i - najczęściej - grozi mu jedynie policyjny mandat. Właśnie z tego powodu handlowcy bardzo często nie zgłaszają sklepowych kradzieży na policję. - Nie zgłaszałem tego, bo i tak by nic się nie zadziało – mówi Marek Obtułowicz, właściciel sklepu spożywczego. Ale działać postanowili złodzieje, którzy próbowali wziąć odwet na nieustępliwym sklepikarzu. - Rzucili w moim kierunku butelkami. Pobiegłem do drzwi, ale ich już nie było. Przestraszony pan Marek w końcu zawiadomił jednak policję. I dało to szybki efekt. - Kiedy zdecydował złożyć się zeznanie, właściwie mieliśmy zidentyfikowanych sprawców. Oni zostali przesłuchani i postawiono im zarzuty. Przyznali się do kradzieży a dokumenty wysłano do sądu. Będą odpowiadać za wykroczenie, bo wartość była niewielka – tłumaczy Andrzej Borowiak, Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości