- Kiedy ktoś mi proponuje alkohol, mówię, że nie piję. Kiedy ktoś nadal drąży temat, mówię, że nie piję, bo jestem uzależniona od alkoholu. Piłam codziennie małe ilości – dwie, trzy lampki wina. Musiałam się napić, bo byłam poddenerwowana, byłam na głodzie. Alkohol był towarem pierwszej potrzeby. Potrafiłam nie kupić sobie butów, artykułów pierwszej potrzeby a alkohol zawsze. Często powodem pójścia na zakupy był alkohol, ale alkoholu nie było na liście zakupów. Przestałam pić 1 września 2011 roku – opowiada Ilona Felicjańska, modelka, uzależniona od alkoholu. Dla osób uzależnionych alkohol jest towarem pierwszej potrzeby. Uzależnieni sięgają po alkohol często i regularnie. Miejsc, gdzie mogą kupić alkohol nie brakuje. Do nałogowego picia przyznaje się w Polsce około 800 tysięcy osób. Specjaliści twierdzą, że uzależnionych jest drugie tyle. - My się wywodzimy z narodu pijaków. Liberum veto, polska pijana szlachta przegrywająca wojny, przegrywająca państwo polskie, później jakieś wielkie odrodzenie i epoka socjalizmu, w którym uczono nas pić. I dzisiaj wchodzimy w epokę wolności - upragnioną, wymarzoną. I w tej epoce dowiadujemy się, że alkohol jest towarem powszechnie dostępnym. Ja nie jestem zwolennikiem prohibicji to byłby największy błąd. Ale ja jestem zwolennikiem uczenia ludzi stosunku do czegoś, co może grozić uzależnieniem - uważa Mariusz Jędrzejko, specjalista od uzależnień. Człowiek uzależniony od alkoholu nie ma trudności w znalezieniu miejsc i okazji do wypicia, zwłaszcza , że tych powodów, by zaspokoić pragnienie, jest naprawdę wiele. Osoby chore przeznaczają na alkohol każde posiadane pieniądze, wyrzekając się innych przyjemności. - Na to idzie większość wypłaty – 90 procent. Potrafię nie zapłacić za mieszkanie, żeby jeszcze więcej było na alkohol i na ćpanie. Jak jechałam do pracy, to już myślałam o tym, że jak wrócę, to się napiję. Jak wracałam z pracy piłam, aż zasnęłam. W weekendy piłam od rana. Nigdy nie słyszałam nic złego. Wśród moich znajomych to było naturalne, że jest impreza i musimy się napić. Coś się uda, nie uda - trzeba się napić - mówi Magdalena, uzależniona od alkoholu i narkotyków. W ciągu ostatnich kilku lat, niemal na każdym osiedlu pojawił się co najmniej jeden sklep lub punkt, gdzie można kupić tylko alkohol. Tylko w ostatnim roku działało 150 tysięcy sklepów z alkoholem. - Czasami wchodzi klient i ja mam już dla niego naszykowany towar, bo wiem, co kupi. Bo to jest stały klient. Codziennie przychodzi i bierze to samo. Widziałam ludzi, którzy staczają się na moich oczach. Kobieta, tak się stoczyła, że ja bym jej na ulicy nigdy nie poznała. Takich przypadków jest bardzo dużo - opowiada Anna, kierownik sklepu z alkoholem. - Ludzie gdzieś tam wiedzą, że alkohol jest szkodliwy, ale nie myślą o tym. U wielu osób wypicie alkoholu powoduje lepsze samopoczucie. Dzięki wypiciu alkoholu człowiek czuje się takim, jakim chciałby być a w normalnym stanie nie może. Jest u nas dość silna presja społeczna, gdzie alkohol jest elementem kultury, obyczaju i po prostu wypada się napić, gdy spotyka się dwóch panów – tłumaczy Bohdan Woronowicz, psychiatra, specjalista terapii uzależnień. 70 procent osób trafiających każdego dnia do Izb Wytrzeźwień, to alkoholicy. Początki ich picia były niewinne. Jednak potem łatwo i bezwiednie przekroczyli granice między okazjonalnym piciem, a piciem nałogowym. Ten scenariusz grozi każdemu. - Nikt nie chce się przyznawać do alkoholizmu, bo alkoholizm nie jest traktowany jako choroba, tylko jako coś brzydkiego i do tego polanego jeszcze alkoholem. Alkoholik bardzo długo nie zdaje sobie sprawy, że jest uzależniony, że jest chory. On nie przyjmuje tego do wiadomości i ona zawsze poszukuje takich ludzi, którzy piją więcej i funkcjonują gorzej a on nie jest taki zły – mówi Bohdan Woronowicz, psychiatra, specjalista terapii uzależnień.