Trzy i pół letni Damian pochodzi z patologicznej rodziny. Kilka lat temu sąd umieścił w rodzinie zastępczej jego starszego brata. Powodem takiej decyzji było między innymi nadużywanie alkoholu przez matkę. Damian pozostał wówczas przy mamie. - Mogę być alkoholiczka, ale niepijąca. Całe życie będę alkoholiczka, ta choroba ze mnie nie wyjdzie – uważa matka chłopca. Od kilku lat mama Damiana korzysta ze wsparcia Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeciu. Z powodu choroby alkoholowej kilka razy była kierowana na terapie odwykowe. - Jest oporna na wszelkie sugestie ze strony ośrodka pomocy społecznej. Przerywała leczenie, terapie. Powraca ciągle do tego samego. Do nałogu – mówi Magdalena Witek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Świeciu. Po kilku nieudanych terapiach odwykowych matki, bezpieczeństwo dziecka wciąż było zagrożone. Dlatego ośrodek pomocy społecznej powiadomił o tym sąd. Rodzina została objęta nadzorem kuratora. Mamę Damiana skierowano kolejny raz na terapię antyalkoholową a chłopca na 10 miesięcy umieszczono w placówce opiekuńczej. Po leczeniu dziecko wróciło do matki, ale według kuratora sądowego, także tym razem terapia nie przyniosła efektów. - Mama zabiera ze sobą dziecko na różnego rodzaju imprezy alkoholowe. Nie zapewnia mu bezpieczeństwa, wyżywienia. To są typowe zaniedbania, które trzeba zniwelować, aby dziecko miało zapewnione odpowiednie warunki - uważa Beata Rucińska, kurator przy Sądzie Rejonowym w Świeciu. Matka Damiana za drobne przestępstwa trafiła do zakładu karnego. W więzieniu przebywał też ojciec chłopca. Dwu i pół letnie dziecko sąd umieścił tym razem w rodzinie zastępczej. Damian spędził w rodzinie zastępczej dziewięć miesięcy. - Udało się wyrównać bardzo dużo zaniedbań.. Nastąpiły bardzo pozytywne zmiany w jego zachowaniu. Chłopiec był otwarty, wesoły, chętnie nawiązywał kontakt – mówi Beata Rucińska, kurator przy Sadzie Rejonowym w Świeciu. - Gdy do nas przyjechał, nie płakał, nie protestował, raczej był obojętny. Jadł co popadło, co było na stole. Nie czekał na posiłek. Chwycił kawałek kiełbasy i jadł, jak takie zwierzątko. U nas nauczył się mówić, dbać o higienę. Nawet zna kolory po angielsku. Bardzo się z nim zżyłam. Pokochałam go – mówi Marzena Kurowska, która prowadzi rodzinę zastępczą. We wrześniu okazało się, że dziecko czeka kolejna przeprowadzka. Musiał wrócić do matki, która wychodziła z zakładu karnego. Rodzina zastępcza miała trzy tygodnie na przygotowanie dziecka do opuszczenia otoczenia, z którym zdążył się związać. W połowie października Damian wrócił do mamy. Matka mogła odebrać dziecko z rodziny zastępczej, bo chłopiec został tam umieszczony tylko na czas jej pobytu w areszcie. W ciągu kilku miesięcy sąd nie zdążył zdecydować, czy dla dobra dziecka przebywanie w rodzinie zastępczej powinno być przedłużone. Państwo Kurowscy złożyli w sądzie wniosek o adopcję Damiana. W tym tygodniu sąd ma zdecydować, czy pozbawić rodziców Damiana praw rodzicielskich. - Ta decyzja bardzo mnie skrzywdziła i zraniła w pewien sposób dziecko. My nie walczymy o to, żeby wreszcie go odebrać. Nie o to tu chodzi. Walczymy o to, żeby ci rodzice wreszcie się obudzili – tłumaczy Marzena Kurowska, prowadzi rodzinę zastępczą.