- Chciałabym mieć dom i mieszkać tam z mamą, braćmi, siostrą i babcią – opowiada o swoich marzeniach mała Dojna. Cyganie, o których mówi dziewczynka prawdopodobnie byli grupą żebraków zbierających pieniądze dla swojego ”szefa”. Matka Dojny także należała do grupy żebraków, a ponieważ nie uzbierała określonej sumy uciekła zostawiając córkę. - Matka porzuciła dziecko, które wcześniej prawdopodobnie było wykorzystywane do żebrania – przypuszcza Piotr Jarecki, dyrektor Pogotowia Opiekuńczego w Katowicach. – Dziewczynka była traktowana jak żywa skarbonka, miała tylko przynosić pieniądze. Dziecko samotnie błąkające się w nocy po ulicach Katowic znalazła policja. Dojna - zna polski, powiedziała, że pochodzi z Mołdawii, nie wiedziała natomiast jak się nazywa i gdzie mieszka. Dziewczynka trafiła do Pogotowia Opiekuńczego, tam okazało się, że nie umie pisać i czytać. - Matka nie chce odebrać dziecka – mówi Jarecki. – A na pewno miała szansę dowiedzieć się o losie córeczki, bo sprawę nagłośniliśmy w mediach. Policja od dwóch tygodni szuka tej kobiety. Jednak po kobiecie z Mołdawii, która przebywa na terenie Polski nielegalnie, wszelki ślad zaginął. Niewykluczone, że matka nie chce się ujawnić, bo wówczas grozi jej deportacja. Mała Dojna czeka na nią w ośrodku. - Dzieci znajdują tu spokojny azyl i wyciszenie – mówi Iwona Sobiecka-Troczyńska, psycholog z Pogotowia Opiekuńczego. – Jednak to nie umniejsza ich przeżyć i tęsknoty za rodziną. Dojnę porównałabym do drzewa, które jak się odetnie od korzeni, to usycha.