Dzieci przeżyły piekło, czy znajdą dom?

TVN UWAGA! 3623290
TVN UWAGA! 136880
8-letni Adrian i jego 6-letni brat Kacper w rodzinnym domu przeżyli piekło. Na oczach Kacpra zamordowano jego siostrzyczkę. Teraz, jeśli chłopcy nie znajdą rodziny zastępczej trafią do domu dziecka.

W marcu zeszłego roku we wsi Przewóz w województwie lubuskim doszło do bestialskiego mordu na 3-letniej dziewczynce. Magdalena W., matka Sandry zabrała ją i jej starszego brata do domu sąsiada Stanisława G. Tam pili wódkę. Zdenerwowany zachowaniem dziewczynki, która zaczęła prosić matkę, by zabrała ją do domu, Stanisław G. kilkakrotnie uderzył dziecko drewnianą pałką. Sandra jeszcze żyła, gdy wrzucił ją do szamba. W tym czasie pięcioletni Kacper, brat Sandry, wezwał na pomoc sąsiadów. Gdy przyjechała policja Magdalena W. i Stanisław G. byli tak pijani, że nie potrafili wskazać, gdzie jest dziewczynka. Kacper i jego 8-letni brat Adrian po śmierci siostry trafili do pogotowia rodzinnego. Byli skrajnie zaniedbani, brudni i głodni. Zanim przyjechali do pogotowia rodzinnego mieszkali w skrajnej nędzy. Kacpra prześladowało wspomnienie tego, co widział. - Budził się w nocy z płaczem i krzykiem, że Sandra patrzy na niego z góry - mówi Grażyna Gumienna z Rodzinnego Pogotowia Opiekuńczego w Słonem. Ojciec chłopców, konkubent Magdaleny W. ma ograniczone prawa do opieki nad dziećmi. Główny powód to alkoholizm, niewydolność wychowawcza i złe warunki bytowe. Teraz synów odwiedza sporadycznie. Choć obiecuje poprawę i pójście na odwyk, efektów nie widać. Od kilku miesięcy nie pojawił się ani w Słonem, ani w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Zielonej Górze, które pełni opiekę nad braćmi. W pogotowiu rodzinnym chłopcy pierwszy raz w życiu dostali własny pokój, czyste ubrania i zabawki, o których do tej pory tylko marzyli. W ciągu roku zrobili ogromne postępy. - Nauczyłem się ścielić łóżko, ubierać się, sprzątać, czytać, pisać - mówi Adrian. - Kacper kiedyś był niegrzeczny, a teraz jest grzeczny. Braci czeka kolejne dramatyczne przeżycie. W ciągu trzech miesięcy muszą opuścić pogotowie rodzinne. Ponieważ ich ojciec ma tylko ograniczoną władzę rodzicielską, nie mogą być adoptowani i jedyną szansą na normalny dom jest dla nich rodzina zastępcza. Trwa walka z czasem i poszukiwania. Jeśli rodzina się nie znajdzie, chłopcy trafią do domu dziecka, a to dla nich jedno z najgorszych rozwiązań. - Muszą być traktowani w sposób szczególny - mówi Anna Gołębska, dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Zielonej Górze. - Muszą mieć dużo uczucia, miłości, wsparcia - pedagogicznego, psychologicznego. Byłoby dobrze, aby rodzina zastępcza był dobrze przygotowana do udzielenia takiego wsparcia. Opiekunowie przygotowali chłopców na to, że już wkrótce zamieszkają w innym miejscu. Dzieci początkowo zareagowały płaczem, teraz już czekają na nowych kochających rodziców. Matka Adriana i Kacpra ma odebrana prawa rodzicielskie. W maju usłyszy wyrok. Za współudział w morderstwie ze szczególnym okrucieństwem grozi jej dożywocie. Sąd rodzinny przyjrzy się też dokładniej kontaktom ojca z chłopcami. Ojciec nie interesuje się nimi, ale nie chce się też zrzec prawa do opieki. Dla Adriana i Kacpra najważniejsze jest teraz szybkie znalezienie nowego domu. Wszyscy, którzy chcieliby zaadoptować chłopców mogą dzwonić do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Zielonej Górze, ul. Podgórna 5, tel. 68 452 75 49.

podziel się:

Pozostałe wiadomości