Wielu wychowanków mieszka w Domu Dziecka w Chełmie od najmłodszych lat. - Tutaj się wychowuję i tu chcę być do końca. Traktujemy naszych wychowawców jak przyjaciół. Jak rodziców – mówią podopieczni. Mimo to urzędnicy uznali, że placówka jest za duża i za droga. Podjęli decyzję o wybudowaniu nowego domu dziecka w Siedliszczu, miejscowości oddalonej od Chełma o 30 km. Dzieci zostały tam przeniesione z dnia na dzień. - Zaczęli nam mówić, że mamy stąd odejść, że nie płacą za nas pieniędzy. Grozili nam też policją – opowiadają dzieci. Mimo niezadowolenia wychowanków, urzędnicy bronią swojej decyzji. Uważają, że przeprowadzka odbyła się z korzyścią dla dzieci. - Przy tworzeniu naszego domu kierowano się tym, żeby dzieci mogły przebywać w mniejszej liczbowo placówce. Może nie jest to najszczęśliwsza sytuacja. Jednak nie uważam tego za złą decyzję, jeśli ktoś trafia do domu mniejszego, gdzie wszyscy na niego czekają z sercem – mówi Lucyna Kozaczuk z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Chełmie. Nie ukrywa, że dużą rolę odegrały także koszty utrzymania wychowanków w Chełmie. W Siedliszczu będą one niższe o 200 zł miesięcznie. Dla Ewy Żeromskiej z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie nie jest to żaden argument. - Fatalne jest to, że kolejny raz zabrano im dom. Nie wolno odbierać dzieciom poczucia bliskości. Nie wolno rozdzielać rodzeństwa. Potraktowano nas jak paczkę w magazynie, którą można przechowywać w miejscu X równie dobrze jak w miejscowości Y – dodaje Żeromska.