Dyskryminacja w szkole?

TVN UWAGA! 131569
Dyskryminacja, podważanie autorytetu, tłamszenie inicjatywy - tego od lat doświadcza nauczycielka Anna Nowak z Gniezna. Jak twierdzi, wielokrotnie sugerowano jej, żeby zrezygnowała z pracy w szkole. Nie poddała się. Walczy o sprawiedliwość.

Anna Nowak jest nauczycielką z ponad 20 letnim doświadczeniem. Od samego początku zaangażowana i oddana pracy. Lubiana przez uczniów. Zupełnie inaczej traktowana przez środowisko. Według koleżanek z pracy Anna Nowak jest dyskryminowana i izolowana w swoje macierzystej szkole. - Wszystkim nauczycielom mówiono, że nie można się do pani Ani odzywać. Ona miała być odseparowana. Dyrekcja mnie wezwała do siebie do gabinetu i usłyszałam, żeby nie odzywać się do Ani, bo nie wiadomo gdzie ona to wykorzysta - opowiada ucząca w tej samej szkole co Anna Nowak, Zofia Danik. Anna Nowak chciała zostać nauczycielką. Jej matka była nauczycielką, siostra tez pracuje w szkole. Po wielu latach pracy Anna Nowak postanowiła zostać nauczycielem dyplomowanym. Niestety nie otrzymała tego stopnia, ponieważ, najpierw poprzedni dyrektor nie wystawił jej w terminie potrzebnych dokumentów, a obecny napisał negatywna opinię. - Jeśli chodzi o kwalifikacje pani Nowak, to oczywiście teczka jest dość pokaźna, ale szkoła z tego pożytku nie ma żadnego. Pani Anna nigdy nie angażowała się w pracę ponad program szkoły. Nie wyszła z żadną inicjatywą zorganizowania czegoś dodatkowego dla szkoły. Nigdy nie złożyła takiego dokumentu, w rozmowach też nigdy z jej ust nic takiego nie padło - tłumaczy swoją opinię dyrektor Zespołu Szkól Ponadgimnazjalnych nr 4 w Gnieźnie, Dariusz Banicki. Tymczasem Anna Nowak to modelowy przykład dobrego nauczyciela. Ukończyła kilka kierunków studiów. Ma dyplom z ekonomi, geografii, resocjalizacji, a obecnie studiuje matematykę. Ukończyła tez kilka różnych kursów, dzięki którym jest bardziej wykwalifikowanym pedagogiem. - U mnie w klasie wszyscy panią Anię Nowak wszyscy szanowali. Był pełen respekt. To nauczycielka, która się nigdy nie spóźniła, a jeśli się spóźniła, to dzwoniła do przewodniczącego klasy - opowiada były uczeń pani Anny, Maciej Kowalski. Choć trudno w to uwierzyć Anna Nowak mimo swojego doświadczenia i zaangażowania, nigdy nie była wychowawcą. Na początku nie przywiązywała do tego faktu większej uwagi. Jednak od kilku lat bardzo jej na tym zależało. Niestety, nie otrzymywała takiej propozycji. Anna Nowak długo wahała się czy skierować sprawę przeciwko dyrektorom szkoły do sądu. Bezsilność i brak porozumienia z przełożonymi wymusiły tę decyzję. Sąd prawomocnym wyrokiem potwierdził, że Anna Nowak była dyskryminowana, m.in. nie otrzymując tzw. wychowawstwa. - Trudno mi powiedzieć, że na dzień dzisiejszy przydzielił bym jej wychowawstwo. Wychowawca to jest człowiek, który musi cieszyć się zaufaniem i szacunkiem uczniów. I mieć partnerstwo w relacjach z dyrekcją. A trudno mi powiedzieć, na tę chwilę, że cieszy się moim zaufaniem - mówi Dariusz Banicki, dyrektor Zespołu Szkól Ponadgimnazjalnych nr 4 w Gnieźnie. - Pójście do sądu to była ostateczność. Pomimo, że miałam od roku napisany pozew, ale leżał w szufladzie. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tak niedobrymi ludźmi - komentuje sytuację Anna Nowak. Po wizycie naszego reportera w Gnieźnie dyrekcja szkoły zdecydowała się w tym roku szkolnym przydzielić jej wychowawstwo pierwszej klasy szkoły zawodowej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości