Dworzec PKP w Krzeszowicach niedaleko Krakowa ma dwa perony, ale pociągi zatrzymują się z reguły przy tym oddzielonym od budynku torami – peronie nr 2. Z peronem nr 1 łączy go kładka nad torami, na którą wiodą tylko schody, bez żadnego podjazdu dla wózków. Problem z wydostaniem się z dworca mają niepełnosprawni na wózkach czy nawet matki z małymi dziećmi - jeśli nie ma nikogo, kto pomógłby im dźwigać wózek po schodach kładki. Jedynym sposobem, aby opuścić peron drugi i dostać się do miasta jest – wbrew przepisom oczywiście i z ryzykiem wypadku – przejście przez tory. - Jesteśmy w Krzeszowicach uziemieni – mówi Eugenia Bicz, która opiekuje się niepełnosprawnym na wózku. – Nie mamy stąd prawa wyjechać. Busem także nie, bo w busach nie ma miejsca na wózek. Przez wiele lat peron pierwszy z drugim łączyło betonowe przejście, które – choć niedoskonałe – umożliwiało wydostanie się z peronu osobom starszym, na wózkach, z małymi dziećmi lub po prostu z dużym bagażem. Ponad dwa lata temu, po kontroli NIK-u betonowe przejście zlikwidowano, jako zbyt niebezpieczne. Od tego czasu tacy mieszkańcy Krzeszowic, jak studiujący w Krakowie Bartosz Remin mogą co najwyżej zadzwonić do PKP. - Mogę poprosić o to, by pociąg wjechał na peron pierwszy, ale nie później niż 48 godzin przed podróżą – mówi Bartosz Remin. – Staram się planować wyjazdy, ale nie zawsze się to przecież udaje. Na dodatek, aby wysiąść z pociągu na peronie pierwszym też trzeba kogoś poprosić o pomoc, bo ten jest niższy niż peron drugi. Krzeszowice to miasto uzdrowiskowe, specjalizujące się w rehabilitacji ruchu. Przyjeżdżają tu pacjenci z całej Polski, także pociągami. Zdarzało się, że przez trudności na dworcu marnowali efekty rehabilitacji. - Był u nas pacjent, który chciał dostać się do Krakowa na ważne, długo wyczekiwane badania – mówi Anna Strokowska, ordynator Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu w Krzeszowicach. – I nie mógł na nie pojechać tylko z powodu barier stworzonych przez dworzec. Na dworzec w Krzeszowicach przyjechał rzecznik krakowskich Polskich Linii Kolejowych PKP Robert Kowal. Powiedział, że sytuacja jest tymczasowa i zmieni się po dostosowaniu przejścia do standardów unijnych. Dodał, że pasażer zanim zacznie podróż powinien zapoznać się z sytuacją na dworcu, na którym zamierza wysiąść. Dwa lata temu wskutek nacisków mieszkańców Krzeszowic odbyło się spotkanie z PKP z przedstawicielami gminy. Uzyskane porozumienie zakładało, że miasto sfinansuje przejście dla niepełnosprawnych. Koszt wahał się w granicach 40 – 50 tysięcy złotych. Projekt rozbił się o prawne możliwości, bo jak się okazało, gmina nie może finansować przedsięwzięć na terenach należących do PKP. PKP nie chce dać pieniędzy i zapowiada, że przejście dla niepełnosprawnych w Krzeszowicach pojawi się w 2014 roku.