Nastolatka brutalnie zgwałcona na swoich 18-tych urodzinach

TVN UWAGA! 4724759
TVN UWAGA! 278595
Sprawcy podali 18-latce pigułkę gwałtu, zbiorowo ją wykorzystali, a wszystko nagrywali jej telefonem komórkowym. Do gwałtu doszło na imprezie urodzinowej dziewczyny. Jeden z oskarżonych to przyjaciel ofiary, z którym zna się od dziecka.

Impreza urodzinowa

To był dla niej długo wyczekiwany wieczór. Imprezę z okazji swoich 18-urodzin miała spędzić w gronie najbliższych przyjaciół. Między innymi tych, którzy okazali się jej bezwzględnymi oprawcami.

- Mieliśmy zrobić jej niespodziankę urodzinową. Wynajęliśmy salę, ale nie chcieliśmy jej o tym mówić. Ona pożaliła się Grześkowi, że mama nie chce jej zrobić imprezy urodzinowej. Grzesiek zaproponował jej, że zrobi u siebie małe przyjęcie. Miały tam być dwie koleżanki i kolega. Jeszcze przed wyjściem mówiła mi, że Grzesiek dał znać, że koleżanek jednak nie będzie. Powiedziała, że idzie tam na chwilę. To było dla mnie naturalne, że idzie do przyjaciela, bo jest jej smutno – wspomina matka ofiary.

Grzegorz G. z dziewczyną przyjaźnił się od wielu lat. Razem chodzili do szkoły podstawowej.

Dziewczyna wielokrotnie odwiedzała przyjaciela w jego domu. Czuła się tam bezpiecznie i swobodnie. Świetnie znała też jego rodziców. Tego wieczoru byli w domu.

- Znamy się od urodzenia. Zawsze wszędzie razem byliśmy. Albo ja u niego siedziałam, albo on u mnie. Traktowałam go jak brata. Mówił mi, że nigdy nie zapomnę tej osiemnastki – wspomina dziewczyna.

Co zapamiętała z tego tragicznego dla niej wieczoru?

- Przyszłam do Grześka, siedzieliśmy, rozmawialiśmy. Był z kolegą. Normalnie się zachowywali. Jego mama przyszła, złożyła mi życzenia urodzinowe i poszła. Potem jak wyszłam zapalić, to zamknęli mnie na balkonie. Wtedy słyszałam, że coś szepczą. Potem wpuścili mnie do środka. Grzesiek dał mi coś fioletowego do picia. Powiedział, że to bardzo dobre. Ufałam mu, więc to wypiłam. Później urwał mi się film – wspomina.

Tabletka gwałtu

Jak ustalił prokurator, podczas urodzinowego spotkania, dziewczynie podano tabletkę gwałtu. Kiedy straciła świadomość, Grzegorz wraz z kolegą brutalnie ją zgwałcili.

- Wszystką ją boli. Przyrodzenie, odbyt, gardło. Wszystkie fantazje, jakich się naoglądali na filmach erotycznych, spełnili na niej. Nie życzę żadnej kobiecie, żeby doświadczyła czegoś takiego – mówi zrozpaczona matka.

Narkotyk, który jej podano, powoduje utratę pamięci. Ofiara pigułki bezwolnie na wszystko się zgadza, nie stawia oporu.

- Jeśli już tracimy świadomość, to z naszym ciałem można robić wszystko. Nie możemy się bronić, bo głęboko śpimy. Jesteśmy w stanie śpiączki. Po kilkunastu godzinach nie ma śladu tej substancji. To jeden z najgorszych rodzajów zbrodni, bo ofiara pozostaje bezbronna. Nie może nic zrobić - mówi dr n. med. Piotr Hydzik z Oddziału Toksykologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Sprawcy napaści seksualnej wszystko fotografowali telefonem swojej ofiary. Zdjęcia, które następnego dnia rano odkryła dziewczyna, to zapis niezwykle brutalnego gwałtu. Pokazała je na policji. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano obydwu chłopaków.

Kim są sprawcy?

Prokuratura postawiła zarzuty dwóm nastolatkom. Grzegorz G. ma 18 lat. Był uczniem szkoły zawodowej. Drugi z oskarżonych, to jego kolega Maksymilian M., uczeń innej głogowskiej szkoły.

- Chodziliśmy razem do klasy. On nie dał sobie rady w technikum i przepisał się do zawodówki. Był raczej spokojnym chłopakiem. Nie szukał awantur – mówi Marcel Pietrzak, kolega ze szkoły Grzegorza G.

Jak ustaliła prokuratura tej nocy, kiedy zgwałcono nastolatkę, w domu Grzegorza oprócz jego rodziców było także czterech innych mężczyzn - trzech obywateli Ukrainy i Polak. Wynajmowali tam pokoje. Grzegorz poprosił ich o pomoc w wyniesieniu nieprzytomnej ofiary z pokoju na piętrze. Położyli ją w furgonetce jednego z Ukraińców.

- Obudziłam się w samochodzie pod domem Grześka. Jeden Ukrainiec siedział obok mnie, reszta naprzeciwko mnie. Ten jeden się do mnie tulił, Grzesiek pokazywał im moje nagie zdjęcia. Wszyscy się głupio śmiali – wspomina dziewczyna.

Początkowo trzej obywatele Ukrainy i Polak mieli zakaz opuszczania kraju i dozór policji. Podejrzewano ich o nieudzielenie pomocy nastolatce. Po kilku miesiącach prokuratura umorzyła jednak to śledztwo. Przyjęto, że mężczyźni byli przekonani o tym, że dziewczyna jest pijana. Pogotowia nie wezwali, bo prokurator uznał, że nie znali języka.

- Ukraińcy są świadkami w procesie, w którym wyłączono jawność – komentuje Lidia Tkaczyszyn, Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Społeczność murem za podejrzanymi

Wielki uraz wywołało w dziewczynie także to, jak potraktowano ją w szpitalu. Kiedy pojawiła się tam z mamą, nie udzielono jej pomocy i odesłano na policję. Kiedy tam straciła przytomność, karetką wróciła na oddział ratunkowy.

- Podczas badania w szpitalu byłam źle potraktowana. Lekarz na mnie krzyczał i pytał dlaczego się nie zabezpieczałam. Badanie przeprowadził bardzo boleśnie. Pielęgniarki stwierdziły, że jestem głupia, że do tego doprowadziłam – wspomina dziewczyna.

Jak te zarzuty komentuje przedstawiciel szpitala?

- To bardzo trudna sytuacja dla każdej kobiety, która została tak skrzywdzona. Jednocześnie personel medyczny musi działać zgodnie z procedurami, zadawać pytania, które później mają pomóc z w ściganiu sprawców. Jeśli nie stanęliśmy na wysokości zadania, to bardzo przepraszam. Dołożymy starań, aby nie miało to już miejsca - Anna Szewczuk-Łebska - Regionalne Centrum Zdrowia w Lubinie

Dziewczyna przeszła załamanie. Próbowała popełnić samobójstwo. Nie wróciła do szkoły. Teraz ma indywidualny tok nauczania.

podziel się:

Pozostałe wiadomości