Dwie ofiary nocnych wyścigów. „Brat był zmielony przez koła samochodu”

TVN UWAGA! 4725529
TVN UWAGA! 278606
Nie hamowali, nie wykonywali żadnych manewrów, żeby uniknąć zderzenia. Z pełnym impetem wjechali na przejście dla pieszych. Zginęły dwie przypadkowe osoby.

Pan Grzegorz i jego partnerka Izabela wracali ze spotkania z przyjaciółmi. Była sobota, godzina 23.00. Mieli do domu zaledwie 200 metrów. Jednak do domu nie dotarli. Zginęli na przejściu dla pieszych, potrąceni przez samochód, który prawdopodobnie brał udział w nielegalnym nocnym wyścigu.

- Słyszeliśmy straszny pisk opon. Zobaczyliśmy dramat na skrzyżowaniu. W pierwszym momencie wyglądało, że chodzi o cztery osoby, nie wiedzieliśmy wtedy, że to porozrzucane części ciała Grzegorza – mówią przyjaciele zmarłych Grzegorza i Izabeli.

- Byłam na miejscu przez przypadek. Wracałam z rodzinnej uroczystości do domu. Jak dojechaliśmy do tego miejsca, zobaczyliśmy dużą ilość policji, straż, pogotowie. Czerwone parawany. Patrząc na to liczyłam ofiary. Byliśmy przerażeni – przyznaje Joanna Wybieralska, siostra zmarłego Grzegorza i dodaje: - On był zmielony przez koła samochodu. Uderzenie było tak silne, że nawet nie zdawali sobie sprawy, że umierają. Obrażenia, które mieli, o których mówił nam prokurator… trudno je sobie wyobrazić. Mój brat był w częściach.

Nocny rajd

Droga, na której rozegrał się dramat, to szeroka, dobrze oświetlona dwupasmówka. Ze względu na kilka przejść dla pieszych i skrzyżowania, obowiązuje na niej ograniczenie prędkości do 50 km/h. Ale dwaj kierowcy, 25-letni Łukasz O. i 21-letni Oskar L., lekceważąc ograniczenie, właśnie tutaj, zorganizowali sobie, zdaniem prokuratury, rajd.

- Te dwie osoby uczestniczyły w nielegalnym wyścigu samochodowym. Kierowały seatem i volkswagenem. Jak wskazał biegły, poruszali się z prędkością nie mniejszą niż 135 km/h. Poruszały się z tą prędkością jadąc po dwóch równoległych pasach, ścigając się, uciekając jeden przed drugim – mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze i podkreśla: - Sprawcy wypadku nie wykonywali żadnych manewrów, które miałyby doprowadzić do jego uniknięcia. Jadąc ze wskazaną prędkością, wjechały na przejście dla pieszych i jeden z pojazdów uderzył w obie osoby.

Pan Grzegorz i pani Izabela byli razem od 10 lat. Oboje po wcześniejszych nieudanych związkach, wspólnie stworzyli rodzinę. Razem wychowywali dzieci z poprzednich małżeństw. Byli zgodną i szczęśliwą parą.

- Byli szczęśliwi. On był jak ojciec, dużo pomagał. Przez tyle lat nie było kłótni, ani problemów między nimi. Pełna miłość – zwraca uwagę Oskar Grodzki, syn zmarłej Izabeli.

- Widziałam, że znalazł swoje miejsce na ziemi z Izą, że to jest dom, którego potrzebuje. Widziałam, że tworzą wspaniały duet – mówi Kamila Bojarska, córka zmarłego Grzegorza.

Zarzut zabójstwa

Kierowcom obydwu samochodów prokurator postawił zarzut zabójstwa. Oni sami nie przyznali się do tego, że zorganizowali nocny rajd. Ale zeznania świadków i monitoring, nie pozostawiały według prokuratury wątpliwości. Jechali bardzo szybko, ścigali się. Musieli wiedzieć, że są śmiertelnym zagrożeniem dla innych.

Czy te osoby wcześniej brały udział w nocnych wyścigach w Jeleniej Górze?

- Wszelkie szczegóły zdarzenia będą wyjaśniane, również to, czy te osoby uczestniczyły w podobnego rodzaju wyścigach. Natomiast według informacji, które posiadam, podobne wyścigi, niekończące się takim efektem mogły odbywać się na terenie Jeleniej Góry – przyznaje Tomasz Czułowski.

Mieszkańcy Jeleniej Góry od dawna zwracali uwagę na problem.

- Jeżdżą jak de… 100-200 km/h. W nocy, w dzień. Bez przerwy są wyścigi, a policji zero – mówi jeden z mieszkańców.

- Co noc prawie słyszę, jak szybko jeżdżą – dodaje inna mieszkanka.

Klub motoryzacyjny

W Jeleniej Górze od dawna mówiło się, że nielegalne rajdy organizuje tutejszy klub motoryzacyjny. Po śmiertelnym wypadku pojawiły się głosy, że jego sprawcy należeli do tego klubu. Pojechaliśmy na spotkanie członków - organizowane zaledwie parę dni po tragedii.

- Nie jesteśmy ludźmi nienormalnymi, którzy się za dużo „Szybkich i wściekłych” naoglądali. Jesteśmy normalnymi pasjonatami motoryzacji, którzy chcą się spotkać i porozmawiać – usłyszeliśmy.

- Nie organizujemy wyścigów. Z ręką na sercu. Jeżeli ktoś chce sobie zorganizować rajd, jest trzech idiotów, którzy pojechali się pościągać, to co my możemy im powiedzieć? Nie róbcie tego? Wszystkich upilnować nie można. Będzie chciał się rozpędzić, to się rozpędzi, ale my jako grupa nie popieramy tego typu działań – zapewniał jeden z mężczyzn.

Jeden z członków klubu zgodził się na rozmowę przed kamerą. Anonimowo. Przyznał, że co najmniej jeden uczestnik tragicznego rajdu należał do grupy.

- Przyjeżdża trochę osób na takie spotkanie, i znajdzie się dwóch, trzech, którzy chcą się sprawdzić i wyjeżdżają na ulicę. Sam też dosyć szybko jeździłem, straciłem prawo jazdy. Ale widząc, co się dzieje w tym mieście, że przynajmniej raz, czy dwa w roku kogoś zabiją na pasach, to trochę daje to do myślenia. Teraz jeżdżę wolniej – mówi.

Joanna Wybieralska, siostra zmarłego Grzegorza, w sądzie będzie walczyć o sprawiedliwy wyrok dla sprawców wypadku.

- Do tej pory nie słyszałam przepraszam. Jako rodzina mam status pokrzywdzonego. Mogę być oskarżycielem posiłkowym i mam zamiar z tego skorzystać. Jestem to winna im obojgu. Nie mogę tego zostawić. Jeśli pewne rzeczy muszą być okupione ofiarami i padło na nich, to postaram się, żeby nie poszło to na marne. Żeby to było ostrzeżenie dla kolejnych „pasjonatów” motoryzacji. Żeby następnych nie zabili – mówi.

podziel się:

Pozostałe wiadomości