Jedna z warszawskich grup przestępczych kupiła w salonie nowy model citroena za 130 tysięcy złotych, by poznać jego fabryczne zabezpieczenia antywłamaniowe – i najnowsze nowinki techniczne! System alarmowy rozpoznawali miesiąc, tyle czasu zajęło im także złamanie tych zabezpieczeń. Grupa stała się jedyną w Polsce, która była stanie ukraść ten konkretny model. Według policji, kupienie nowego samochodu jest dla przestępców opłacalne. Po rozpracowaniu alarmu zostają swego rodzaju monoplistami ponieważ - przez pewien czas - tylko oni mogą przyjąć zamówienia paserów na ten właśnie model. Za kradzież luksusowego samochodu dostają od paserów ok. czterech tysięcy złotych, za auto niższej klasy inkasują ok. tysiąca złotych. – Znaleźliśmy pas w którego szlufkach znajdowały się specjalne klucze do otwierania samochodu, każdy był opisany - mówi Sławomir Piekut, szef wydziału ds. zwalczania przestępczości samochodowej Komendy Stołecznej Policji. - W ten sposób złodzieje mogli ukraść ponad trzydzieści różnych aut. Kradzież auta trwa krótko - najwyżej 30 sekund. Złodzieje idą ”na robotę” z kompletem sprzętu przygotowanym pod konkretny model. Sama kradzież to już tylko: wyłamanie zamka i stacyjki, podmiana komputera samochodowego i… odjazd Najlepsi złodzieje potrzebują kilkanaście sekund, by ukraść samochód. W Polsce rocznie złodzieje kradną ponad 50 tysięcy samochodów - przede wszystkim na części, aż 70 procentu z nich zostaje rozebrana i w ten sposób sprzedana. Jest to już dochodowy przemysł, którym zajmują się zorganizowane grupy przestępcze. Jak mówią specjaliści, części z ukradzionych aut trafiają także za wschodnią granicę, podobnie jak kradzione na zamówienie limuzyny - chociaż te coraz rzadziej. Obecnie grupy złodziejskie wyspecjalizowały się w kradzieży konkretnych modeli. Posiadają specjalistyczny sprzęt: urządzenia eliminujące zabezpieczenia, skanery do odblokowywania alarmów, urządzenia zakłócające możliwość lokalizacji skradzionego pojazdu (GPS). Kupno takiego sprzętu nie stanowi problemu, np. w sklepach internetowych. Ubezpieczyciele uważają, że zabezpieczenia montowane fabrycznie oraz w salonach samochodowych, nie ochronią przed złodziejami, ponieważ są montowane szablonowo, dlatego łatwo je zlokalizować i ominąć. - Myślę, że tu kilka instytucji udaje - uważa Marek Kulik ekspert od zabezpieczeń samochodowych. - Udają importerzy, dilerzy bo oni montują zabezpieczenia, a ubezpieczyciele dalej udają, że te samochody są zabezpieczone.