Dramat Krzyśka

15-letni Krzysiek, wychowanek domu dziecka. Uciekł z niego, bo był ciągle bity przez rówieśników z sąsiedztwa. Włóczył się po Łodzi, głodował, nie miał gdzie spać, zaczął kraść. Myślał o samobójstwie. Zdecydował się w końcu zwrócić o pomoc – do UWAGI!

Krzysiek pochodzi z wielodzietnej rodziny, ma piątkę rodzeństwa. Matka przegrała sprawę o alimenty, którą wytoczył jej ojciec, trafiła do więzienia. Ojciec, bezrobotny, nie ma pieniędzy nawet na opłacenie czynszu. Krzyśkiem zajął się dziadek, ale gdy znalazł nową partnerkę, oddał wnuka do domu dziecka. - W domu dziecka, jak w domu dziecka – mówi Krzysiek. – Najpierw było fajnie. Ale potem zaczęły się problemy. Chłopaki z osiedla za bardzo interesowali się życiem bidula. Zdarzało się, że dzień w dzień dostawałem wpier… Za darmo – bo nie było kogo bić. Krzysiek nikomu z wychowawców w domu dziecka nie mówił, że jest ciągle bity. Bał się, że jeśli powie, oberwie tym mocniej. Ale wiedział też, że jeśli nie powie, także będzie bity, bo oprawcy zrozumieją, że zawsze będą bezkarni. Jedyne wyjście widział w ucieczce. Uciekał dotąd trzy razy – najpierw dwa tygodnie, potem miesiąc. Po raz trzeci - siedem miesięcy temu. Włóczył się po Łodzi, nie miał co jeść, nie miał gdzie spać. - W nocy kręciłem się po osiedlu, a potem jeździłem autobusami nocnymi – mówi Krzysiek. – Mówiłem kierowcom, że uciekłem z domu, bo pokłóciłem się z matką. Czasem pozwalali mi spać w autobusie do rana. A jeśli nie, to na krańcówce wysiadałem i czekałem na następny autobus. Godzina jazdy, pół godziny czekania. Dyrektorka domu dziecka i wychowawczyni Krzyśka zaapelowały do niego, by wrócił – obiecały, że postarają się o przeniesienie go do innego domu dziecka, by nie był narażony na przemoc rówieśników. Krzysiek zgadza się, że jeśli nie wróci, nikt mu nie pomoże. I może skończyć jako przestępca – już teraz ma swoim koncie kradzieże, zna go cała łódzka policja. - Chciałbym żyć, jak zwykłe dziecko – mówi Krzysiek. – Chałupka, rodzice. Ale i tak tego nie będę mieć, to złudne marzenia. Ludzie biorą dzieci z domu dziecka, ale malutkie, najlepiej noworodki. Mnie nikt nie chciałby wziąć. Nie da się tak żyć, jak teraz, ale co mam zrobić? Krzysiek, mimo, że jego życie właściwie cały czas upływa w tak beznadziejnych warunkach, jest wrażliwym, inteligentnym chłopakiem – pokazuje to już sposób, a w jaki się wysławia. Pedagog uliczny Arkadiusz Frączyk zwrócił uwagę na wyjątkowy dla bezdomnych dzieci sposób, w jaki zdecydował się zwrócić o pomoc – mail do programu reporterskiego, jakim jest UWAGA! Zapytany przez reportera UWAGI!, czy zaufa swojej wychowawczyni i odpowie na jej prośbę o powrót do domu dziecka, obiecał, że tak zrobi. I dotrzymał słowa. Nazajutrz w towarzystwie pedagoga ulicznego powrócił do domu dziecka. Przebywa tam do dzisiaj. Czy los uśmiechnie się w końcu do Krzyśka, a jego marzenia spełnią się choćby w części?

podziel się:

Pozostałe wiadomości