Animacja o Vincencie van Goghu w reżyserii Doroty Kobieli powstała z fascynacji autorki obrazami mistrza, jego listami i tajemnicą jego śmierci. Autorka chciała, żeby film wyglądał jak ożywione obrazy mistrza.
„Zwariowany i szalony, czyli nierealny”
Pomysł był tak nowatorski, że autorka przez dziewięć lat zabiegała o partnerów i sponsorów potrzebnych do realizacji.
- Wymarzyłam sobie namalowanie filmu i trzeba było to konsekwentnie wprowadzić w życie. Okazało się, że trzeba sporo udowadniać. Wykłócać się, albo znosić nieskończone obelgi, jakie to jest najdelikatniej mówiąc, zwariowane i szalone, czyli nierealne. W wielu miejscach nam tak mówili – opowiada Dorota Kobiela
„Stałam zalana łzami”
W końcu konsekwencja i upór Kobieli zostały nagrodzone. Od premiery filmu, w czerwcu ubiegłego roku, pełnometrażowa animacja zachwyca świat. Film wyświetlano w 130 krajach.
W grudniu „Twój Vincent”, którego współautorem jest Hugh Welchman, mąż reżyserki otrzymał Europejską Nagrodę Filmową. Kilka miesięcy wcześniej doceniła go publiczność prestiżowego Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy. Film przyjęto owacją na stojąco.
- Byłam w szoku. Stałam pomiędzy ludźmi zalana łzami i nie mogłam się opanować. Było to niesamowite, emocjonalne przeżycie – opowiada Kobiela.
Czy autorka będzie zawiedziona, jeśli film nie otrzyma też Oscara?
- Jakbym tak podchodziła do tematu to przeszłabym przez życie bardzo zawiedziona, więc cieszę się samą nominacją – podkreśla reżyserka.
Pochodzi ze Śląska
Dorota Kobiela pochodzi z Bytomia. Gdy była dzieckiem, jej rodzice wyjechali do pracy za granicą. Jej wychowaniem zajęli się wtedy dziadkowie.
- Dorota wcześnie się usamodzielniła. Miała bardzo silne oparcie w dziadkach. Szczególnie w babci. Bardzo ja kochała, babcia przyczyniała się do dobrego samopoczucia – opowiada Małgorzata Folkierska-Żukowska, ciocia Doroty Kobieli
Sama Kobiela przyznaje, że nie ma żalu do rodziców za emigrację.
- Takie były czasy. Myślę, że oni chcieli wrócić, ale był stan wojenny i to nie było łatwe. Wychowałam się w atmosferze miłości i nie mogę narzekać. Moje dzieciństwo to był wspaniały czas – uważa reżyserka.
Nowatorski film
Przed „Twoim Vincentem” nie było pełnometrażowego filmu w pełni stworzonego techniką malarską. Najpierw nakręcono do niego zdjęcia z udziałem aktorów, następnie wyświetlano na płótnie pojedyncze kadry, które artyści klatka po klatce odmalowywaliby stworzyć ujęcie. Osiemdziesięciominutowy film powstał dzięki benedyktyńskiej pracy 125 malarzy z 15 krajów.
- Najbardziej jestem dumny ze sceny, którą malowałem pół roku. Scena trwa niecałą minutę, składała się z 365 klatek. Robiłem dwie klatki dziennie – opowiada Mariusz Maksel, malarz, animator w filmie „Twój Vincent”
Kółko plastyczne
Filmu mogłoby nie być, gdy nie przypadek, który wydarzył się przed laty.
- Najpierw chciałam być filmowcem. Poszłam do kółka teatralnego, ale pani była chora i wybrałam plastyczne. Jak już tam trafiłam to następnie było liceum plastyczne i Akademia Sztuk Pięknych. 15 lat siedzenia w tym wszystkim. Okazało się, że to kocham i malarstwo jest mi bardzo bliskie. W międzyczasie chciałam zdawać na reżyserię tylko się bałam – opowiada Kobiela.
Droga do gali oscarowej nie była łatwa. Autorka przez lata przeżywała wiele trudnych momentów. Przyznaje, że miała nawet depresję.
- Miałam złamane serce i różne krytyczne przebiegi. Myślałam sobie, że wszystko jest szare, albo czarne. To się wydaje, że to jest ciekawy temat, ale tam się nic nie dzieje. To jest człowiek, który siedzi, a wszystko jest zakryte mgłą. To nie jest poetyckie przeżycie – przekonuje Kobiela.
Bliscy o reżyserce
Zdaniem bliskich reżyserki o sukcesie „Twojego Vincenta” przesądziła pracowitość autorki.
- Zawsze była wytrwała w swoich dążeniach. Wszelkie przeszkody ominęła. Spotykała też dużo ludzi, którzy jej pomagali. Dlaczego? Bo Dorota jest kimś wyjątkowym. Ma w sobie charyzmę, talent i wizję. Warto w to zainwestować – mówi przyjaciel reżyserki Michał Janicki.
- Najważniejsze cechy to wyobraźnia, talent i niesłychana pracowitość. Absurdalna. Prawie niszcząca – dodaje Marek Żukowski, wujek Kobieli.
- Sądzę, że nie raz może nas jeszcze zaskoczyć – zaznacza Jerzy Mierzwiak, malarz, nauczyciel, z Liceum Plastycznego w Warszawie.