- Zaczęły mi się problemy z kręgosłupem. Lekarz neurolog skierował mnie na pięć tygodni szpitalnej rehabilitacji. Już przy przyjęciu zaskoczyło mnie to, że w regulaminie było napisane, że za usługi dodatkowe (wykorzystywanie urządzeń elektronicznych podczas pobytu) pobierana jest opłata ryczałtowa wysokości 25 zł tygodniowo oraz 50 zł kaucji i 5 zł za klucz do szafy. Łącznie miałem zapłacić 155 zł. Powiedziano mi, że oni mają swój regulamin i tego regulaminu trzeba się trzymać – opowiada Grzegorz Kuźniecow. Mimo że pobyt pana Grzegorza w szpitalu w pełni refundował Narodowy Fundusz Zdrowia, pacjent był narażony na niezrozumiałe wydatki. Opłata 25 złotych tygodniowo za korzystanie z urządzeń elektrycznych wydaje się bezpodstawna. Kiedy pan Grzegorz nie uiścił żądanej kwoty, był niemal codziennie nagabywany przez personel. - Pani, która przynosiła mi śniadanie, jak tylko sprawdziła, że ja to ja, od razu mówiła, że mam najpierw iść do recepcji i się rozliczyć za pobyt. Zdarzało się tak, że nawet trzy razy w tygodniu potrafiła przyjść pielęgniarka lub lekarz i też przypominać mi o uregulowaniu opłat na recepcji – wspomina pan Grzegorz. Z wyjaśnień szpitala wynika, że dodatkowe opłaty pobierane od pacjentów, są dopuszczalne, gdyż placówka jest zarejestrowana, także, jako zakład rehabilitacji leczniczej. Pacjentom nie pozostawia się jednak wyboru. O stanowisko w sprawie dodatkowych opłat szpitalnych poprosiliśmy właściwe instytucje. - Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych, mówi jasno, że w szpitalu należą się pacjentowi świadczenie zdrowotne, świadczenie zdrowotne rzeczowe i świadczenia towarzyszące, czyli zakwaterowanie i wyżywienie. Przez zakwaterowanie należy rozumieć tak oczywiste rzeczy jak dostęp do urządzeń sanitarnych, dostęp do wody, czy dostęp do prądu. Jestem przekonany, że oddział wojewódzki na pewno tą sprawą się zajmie – mówi Andrzej Troszyński z Narodowego Funduszu Zdrowia.