Szkalują mnie, osądzają na podstawie oszczerstw mojego męża. Ten dziennik miał służyć dzieleniu się z ludźmi informacjami jak dalej potoczą się moje wysiłki o odzyskanie dzieci, chciałam przekazać swoje lęki i uczucia. Niestety, zostało to inaczej odebrane. Nagle znalazło się olbrzymie grono obrońców mojego męża, którzy wnosząc z postów znają go jako wzorowego ojca, człowieka o kryształowym charakterze. Pytam więc gdzie byli w czasie rozpraw sądowych? Dlaczego nie zgłosili się do polskiego i bułgarskiego sądu świadczyć o jego „doskonałości”. Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy mnie wspierają dobrym słowem i utwierdzają w dalszej walce o odzyskanie mojego syna. Dzisiaj odbyła się pierwsza sprawa rozwodowa, połączona ze sprawą dalszej opieki nad dziećmi. Niestety, nie pojawił się na niej ani mój mąż, ani jego pełnomocnik. Jest to lekceważenie Sądu. Tak właśnie wygląda podejście Todora do wszelkich działań zmierzających do rozwiązania naszych problemów. Ja potrafiłam przejechać w jednym dniu 600 kilometrów, żeby się dowiedzieć, że druga strona jest nieobecna. Znając zachowanie mojego męża niebawem okaże się, że „niedobry, stronniczy sąd znowu go nie wysłuchał i wyda krzywdzący go wyrok”. A, może by Todor ,jak w tym dowcipie o Żydzie, dał sądowi szansę? Nie mam zamiaru więcej nikomu tłumaczyć się i nikogo przekonywać do słuszności swoich racji. Ci, którzy mnie znają, znają też prawdę, a cała reszta niech może przemyśli swoje wypowiedzi zanim następnym razem kogoś skrzywdzi swoimi osadami. Moim znanym i nie znanym przyjaciołom życzę zaś z całego serca żeby nigdy nie znaleźli się nawet w podobnej sytuacji. Obyście nigdy nie przechodzili tego piekła!