Dlaczego złodzieje sklepowi czują się bezkarni?

TVN UWAGA! 135511
Od kilku miesięcy władze intensywnie forsują pomysł podwyższenia granicy zaistnienia przestępstwa z 250 zł do 1000 zł. Jeśli tak się stanie, złodziej, który ukradnie towar wart choć o grosz mniej - popełni tylko wykroczenie. Przeciw takiemu rozwiązaniu protestują z całych sił drobni sklepikarze.

Wśród protestujących sklepikarzy jest pan Krzysztof, który prowadzi mały sklep. Miesięcznie traci z powodu złodziei ponad tysiąc złotych - znaczną część swojego zarobku. Zawsze, gdy pan Krzysztof widział cień nadziei na ukaranie sprawcy, zgłaszał sprawę policji. Tak było, kiedy nagrał złodzieja, który przy okazji kradzieży pobił klienta i dlatego popełnił przestępstwo, a nie wykroczenie. Czekał ponad pół roku, aż w sądzie odbędzie się pierwsza rozprawa. - Oskarżony przyszedł na rozprawę, a to i tak nic nowego nie wniosło. Nie usłyszałem czy jest winny, czy jest niewinny. Nie przyznał się. Zobaczymy co się w ciągu kolejnych miesięcy stanie. Ciężko mi powiedzieć co dalej – mówi Krzysztof Bruszyński, właściciel sklep. Zanim sprawa trafi do sądu, trzeba chuligana złapać. W przypadku tego typu drobnych spraw to rzadkość. Jeden z poznańskich handlarzy wyręczył w tym nawet policję, ale niewiele to dało. - Przychodzi podpity klient i mówi: chciałem sprzedać nowy telefon. Oczywiście telefon był używany. Gdy powiedziałem, że ten telefon nie jest nowy zaczęła się awantura. Jak wyszedł usłyszałem huk. Poleciała szyba. Pobiegłem za nim i go złapałem. Policja przyjechała po półtorej godziny – wspomina Krzysztof Ochmański, właściciel sklepu. Wbrew zgodnemu stanowisku niemal wszystkich handlowców, policja nadal chce podniesienia progu odpowiedzialności z wykroczenia na przestępstwo do tysiąca złotych. Przeciw takim propozycjom od miesięcy stanowczo protestuje Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. - Skuteczność represji państwowej jest iluzoryczna. Nie może być tak, żeby podnosząc granice jednocześnie iść w stronę usankcjonowania zawodu pod tytułem złodziej sklepowy. To jest coś niedopuszczalnego – mówi Maria Andrzej Faliński, Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Kilkanaście dni po naszej wizycie na poznańskim Łazarzu pan Krzysztof poinformował nas, że z powodu kolejnych kradzieży, zwrócił się do właściciela sieci sklepów, by przydzielił mu lokal w innej części miasta. Jeśli jego prośby nie zostaną wysłuchane, zamierza zrezygnować i znaleźć sobie i żonie inne zajęcie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości