Dlaczego uczeń pastwi się nad nauczycielem?

TVN UWAGA! 135794
Wulgarne zachowanie uczniów szkoły zawodowej w Rykach, którzy przy śmiechu klasy upokarzali nauczyciela poprzedził okres tolerowania przez dyrekcję innych nagannych zachowań uczniów.

Filmy nagrane przez uczniów szkoły zawodowej w Rykach, na których widać jak chłopcy z jednej z klas wyzywają i grożą nauczycielowi, zszokowały opinią publiczną. Sprawcy upokorzenia nauczyciela dobrowolnie poddali się karze i wyrazili skruchę. Mówią dziś, że zrobili głupio. Ale przyznają, że zachowywali się tak, by podnieść swój prestiż wśród rówieśników i że nie pojawiły się w ich głowach pytania, co czuł upokarzany nauczyciel. Marek Wróblewski ma 62 lata, jest przed emeryturą. W szkole w Rykach od 20 lat uczy przedmiotów zawodowych. Uchodzi za osobę małomówną i spokojną. - Nie mam tak mocnej osobowości, by się im przeciwstawić – mówi Marek Wróblewski. – Nie zawsze człowiek sobie radzi. Zapytany, czy informował dyrekcję lub szkolnego pedagoga o zachowaniu uczniów, mówi, że nie. - Nie wiem, czy byłaby reakcja, która by to przerwała. Myślałem, że sam sobie poradzę - mówi Marek Wróblewski. Po ujawnieniu szokującego filmu kontrolę w szkole w Rykach przeprowadzili wizytatorzy z Kuratorium Oświaty w Lublinie. Badali, dlaczego tak długo dochodziło do bezkarnego poniżania nauczyciela. Dlaczego wychowawca klasy, pedagog szkolny czy dyrekcja nie zareagowali na haniebne zachowanie uczniów. - W wyniku kontroli stwierdzono, że nadzór dyrektora nad placówką nie przebiegał w sposób właściwy – mówi Anna Dudek – Janiszewska, wicekurator oświaty w Lublinie. – Zarówno wychowawca, jak pedagog szkolny byli zobowiązani do analizy zapisów dokumentów szkolnych, w tym uwag w dzienniku. Są tam uwagi dotyczące niewłaściwego zachowania uczniów, używania przez nich wulgarnych słów. To niepokojące sygnały. Dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Rykach Krystyna Grudniak przyznaje, że uwag zapisanych w dzienniku było dużo, ale nie przypomina sobie, by dotyczyły agresywnego zachowania uczniów. Raport kuratorium zaleca dyrekcji szkoły w Rykach, by przygotowała program naprawczy, mający zapobiegać agresji uczniów. Reporter UWAGI! chciał o tym ponownie porozmawiać z panią dyrektor, ale ta do rozmowy oddelegowała swojego zastępcę. Wicedyrektor Alfred Kaczmarczyk na rozmowę ochoty nie miał, uznał, że został napadnięty przez osoby podające się za dziennikarzy bliżej mu nieznanej telewizji TVN i zadzwonił na policję, by o tym poinformować. Nie udało się zatem uzyskać komentarza do innych wcześniejszych incydentów w szkole w Rykach. Trzy lata temu w internacie doszło do szarpaniny między uczniem a wychowawcą. W czasie zajścia nauczyciel uderzył ucznia latarką w głowę. Dyrekcja natychmiast wyciszyła sprawę. Wychowawca odszedł ze szkoły, uczeń nie poniósł żadnych konsekwencji. - Nie byłem bez winy – mówi Tomasz Niemirowski, były wychowawca w internacie Zespołu Szkół Zawodowych w Rykach. – Ale jeśli wskutek incydentu nauczyciel odchodzi, a uczniowi nic się nie dzieje, to jest to jakaś wskazówka dla młodzieży, że im wolno. Agresja ze strony uczniów to dziś największy problem nauczycieli w polskich szkołach. Wynika tak ze statystyki problemów zgłaszanych przez specjalny telefon zaufania dla nauczycieli, uruchomiony przez Związek Nauczycielstwa Polskiego – ponad 60 procent telefonów dotyczy słownej i fizycznej przemocy ze strony uczniów. Nauczycielskie instytucje, takie jak regionalne Centra Kształcenia Nauczycieli opracowały i realizują programy szkoleń, które mają nauczyć nauczycieli radzenia sobie z uczniowską agresją. Przykład ze szkoły w Rykach pokazuje, że nawet najlepsze programy przeciwdziałające przemocy nie będą skuteczne, jeżeli sam nauczyciel nie będzie reagować na najdrobniejsze przejawy agresji. Aby tak się stało musi być jednak przekonany, że jego ewentualne skargi na zachowanie uczniów nie pozostaną bez echa.

podziel się:

Pozostałe wiadomości