Filmik, który kobieta umieściła w internecie trudno obejrzeć do końca: 11-letnie bliźniaki są bite, wyzywane. - Nie nagrywaj. Jestem goły, daj mi się ubrać – prosi chłopiec. Potem słychać odgłosy uderzeń. I płacz dziecka. – Za co dostałam? Mamo, ja cię nie kocham – łka dziewczynka. Znów odgłosy uderzeń. I głos dziecka: - Dlaczego? Dlaczego, mamo, jesteś taka?
Internautki, które zobaczyły nagranie, powiadomiły o nim policję i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Świdwinie. Już następnego dnia rodzeństwo trafiło do domu dziecka. Wcześniej podobny los spotkał starszych synów kobiety. Najstarszy z nich, Łukasz, również mieszkał w domu dziecka. Młodszy, Michał, w ośrodku poprawczym. Od ponad 20 lat rodzina korzysta z pomocy społecznej, a pracownicy socjalni regularnie odwiedzali dom. Jednak na przemoc wobec dzieci nikt nigdy nie reagował! – Nie było powodów, by to robić. Absolutnie! – przekonują dziś urzędnicy. To zaskakujące tym bardziej, że reporterowi UWAGI! wystarczyło zaledwie kilka rozmów z sąsiadami, by usłyszeć naprawdę przerażające historie. - Widział pan kiedyś, jak ktoś butelką po wódce rzuca w pięcio-, sześcioletnie dziecko? Pani Wanda tak robiła – mówi jeden z sąsiadów.
Po wrzuceniu filmiku do Internetu, kobieta unikała rozmów o tym, co zrobiła. Dopiero w programie Uwaga po Uwadze postanowiła wytłumaczyć, dlaczego tak brutalnie potraktowała swoje dzieci. Przed kamerami płakała. - To było wołanie o pomoc! To głupi, krótki film. Sama nie jestem w stanie sobie tego wybaczyć. Nie biłam dzieci! – zaklinała się.
Program obejrzał jej najstarszy syn, który od wielu lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna przyleciał do kraju specjalnie, by opowiedzieć nam o swoim życiu w rodzinnym domu. - Nasza matka jest okrutna. Znęca się, poniża, upokarza, wyrzuca z domu. Pozwala, by dziecko spało po strychach, piwnicach. Nie daje dziecku jeść. W końcu wyrzuca je z domu, umieszcza w domu dziecka. Nie interesuje się jego losem. Nie kocha swojego dziecka - mówi jednym tchem. Jego żona Ilona, przez cały czas trzyma go za rękę. Mężczyzna patrzy przed siebie. I opowiada dalej. O tym, że dla jego matki uderzenie dziecka pasem byłoby zbyt proste. – Byłem oblany gorącą herbatą. Miałem przeciętą nożem rękę. Kiedy miałem cztery lata widziałem, jak mama uderzyła moją prababcię, która się potem przewróciła i zmarła – ostatnie zdanie powtarza dwukrotnie. Po czym dodaje, stanowczo: – Matka jest sadystką. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.
Jego żona, Ilona, wspomina, jak do ich domu zapukał któregoś dnia młodszy brat Łukasza, Michał. – Miał wtedy dziewięć czy dziesięć lat. Pijana mama mu powiedziała, że odda go do domu dziecka i tam będą go gwałcić – opowiada pani Ilona.
Po tym wszystkim, co usłyszeliśmy od najstarszego syna pani Wandy, ponownie umówiliśmy się z jego matką. Przyjęła nas chętnie. Chciała się pożalić, że jest jej ciężko. Opowiedzieć, że stała się ofiarą nagonki. My chcieliśmy ponownie zapytać, czy kiedykolwiek zdarzyło jej się podnieść rękę na swoje dzieci? – Nie! Starszy syn, jako 15 latek, miał 180 cm wzrostu, to jak mogłam na niego rękę podnieść? Średni był od 10 roku życia w różnych ośrodkach wychowawczych, poprawczych. Gdybym chciała go zbić, to musiałabym np. do Warszawy pojechać! – mówiła kobieta. Przekonywała, że swoim dzieci starała się zapewnić normalne życie. - Dać im miłość, bo tego nie można kupić – dodawała.
A czy odwiedziła bliźniaki w domu dziecka? – dopytujemy.
– Nie.
A czy się wybiera?
– Nie. Poczekam, aż to wszystko ucichnie.
Czy dzieci były w domu szczęśliwe?
– Tak – odpowiada, od razu. Choć dodaje, że „nie była w stanie dać im tyle, na ile zasługują”.
Wtedy pokazujemy jej zdjęcie posiniaczonego dziecka.
– To Filip! – strzela pani Wanda.
– Nie. To jest pani syn, Michał – poprawia reporter.
– A! Michał! – zgadza się kobieta.
– To zdjęcie zrobił pani starszy syn, żeby pokazać, jak pani potraktowała swoje dziecko – wyjaśnia dziennikarz.
– Koniec rozmowy – oznajmia kobieta.
Kiedy w mieszkaniu pojawił się najstarszy syn kobiety, pan Łukasz, usłyszał do matki: – Proszę tę osobę stąd wyprosić. Ona jest tu niezameldowana.
– Żal mi matki. Ciężko jest mi czytać to wszystko, co ludzie piszą o niej w Internecie – mówi pan Łukasz. - Teraz będę przede wszystkim wspierać moje rodzeństwo. To oni byli krzywdzeni – dodaje. Postępowanie w sprawie znęcania się na dziećmi prowadzi prokuratura rejonowa w Białogardzie. Prokurator złożył do sądu wniosek o przesłuchanie bliźniąt.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.