- Nigdy bym nie pomyślała, że znajdę się w takiej sytuacji. Teraz rozumiem, dlaczego ludzie są bezdomni – rozpaczała pani Celina, kiedy odwiedziliśmy ją po raz pierwszy. Pokazywała nam, jak radzi sobie w samochodzie, do którego przeniosła się po tym, jak okazało się, że została eksmitowana z mieszkania. - Zamykam się i po prostu sobie siedzę. Tu też śpię. Tam, w domu, zostawiłam wszystko. Cały życiowy dorobek! – mówiła. Podkreślała, że samochód zaparkowany jest tuż obok mieszkania, które przez wiele lat utrzymywała, pracując w Grecji. – Ciężko mi zrozumieć, co wstąpiło w syna. Przechodzi obok mnie. Widzi to wszystko. To człowiek pozbawiony sumienia! – mówiła. Syn kobiety nie chciał rozmawiać przed kamerami. Reporterkę UWAGI! wpuścił do mieszkania. - Jesteśmy wiecznie nękani przez tę kobietę. Cała rodzina się sypie – usłyszała tam. Kiedy zapytała, czy są szansę, na zgodę w rodzinie, usłyszała stanowcze: „Nie!”.
Konflikt rodzinny nasilał się przez lata. Kobieta nie ma wsparcia w dzieciach. W sądach toczą się sprawy dotyczące spornego majątku. Póki co pani Celina otrzymała doraźną pomoc żywieniową ze strony kościoła ora psychologiczną i prawną z urzędu miasta. Zamieszkała w ośrodku interwencji kryzysowej. – Jest ciepło, jest gdzie głowę położyć, herbatę zrobić. Na pewno mi tu lepiej, niż w samochodzie. Ale to tylko placówka. Tęsknię za własnym mieszkaniem. Wciąż myślę, co przyniesienie nowy dzień? Może wrócę do domu? – mówi pani Celina. Sytuacją kobiety zainteresowali się miejscy urzędnicy. – Istnieje obowiązek alimentacyjny. Dzieci powinny obejmować opieką rodziców, którzy się znajdują w trudnej sytuacji zdrowotnej bądź majątkowej – podkreśla Paweł Backiel z Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego w Białymstoku. A Urszula Boublej z urzędu miasta dodaje: - Liczymy, że uda się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Zbliżają się święta. Może syna serce ściśnie?
Pani Celina przecząco macha głową. Po czym rozpacza: – To moje dzieci! To ja, sama, ich wychowałam! Opiekowałam się nimi!
Jedyną bliską osobą, która interesuje się losem pani Celiny jest jej brat. - Jeśli będzie trzeba to oczywiście przyjmę siostrę do siebie – deklaruje Mirosław Cybula. W ośrodku interwencji kryzysowej pani Celina może mieszkać do końca roku. - Kiedyś wszystko było inaczej. Było wspaniale! Dlaczego tak się stało? Sama nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Z mojej strony miłość wciąż jest – deklaruje kobieta.