Dlaczego sąd rozdzielił siostry?

TVN UWAGA! 3757491
TVN UWAGA! 155885
17-lenia Kinga z dnia na dzień straciła życie, które znała. Została wywieziona do oddalonej o 130 km miejscowości, gdzie nie ma możliwości kontaktu ze swoją rodzoną siostrą. Sędziowie, którzy zdecydowali o jej losie, nie mają sobie nic do zarzucenia.

„Zwracam się do wysokiego sądu w sprawie małoletniej Kingi. We wrześniu 2014 jej dotąd znany świat runął” – pisze do sądu w Mysłowicach Anna Majewska, pedagożka z Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Katowicach–Giszowcu. – „Odważyłam się napisać do Wysokiego Sądu, ponieważ mam telefoniczny kontakt z Kingą, z którego wynika, że dziewczyna nie potrafi pogodzić się z nową sytuacją. Nikt jej tam nie odwiedza” – uzasadnia Majewska.

Kobieta, razem z dyrektorką ośrodka, odwiedziła Kingę w ośrodku, do którego ją przeniesiono. – Moja pani, moja pani! – cieszy się Kinga. Nastolatka rzuca się na szyję wychowawczyni i dyrektorki, z którymi zna się od wielu lat. Płacze, kiedy kobiety odjeżdżają. - Znamy te dziewczynki od małego. Właściwie od pieluch. I tylko o to nam chodzi: żeby były razem – mówi Justyna Szymiec dyrektorka ośrodka dla chorych dzieci w Giszowcu.

Dziennikarka „UWAGI!” jest też świadkiem spotkania sióstr. Kinga bierze Weronikę na kolana. Przytula. Zapewnia siostrę, że ją kocha.

Kinga i Weronika są upośledzone psychicznie i fizycznie. Od dziecka nie mieszkają razem. Starszą - Kingę - wychowywała babcia. Młodsza - Weronika mieszkała z matką. Siostry spotykały się jednak codziennie w ośrodku dla chorych dzieci w Giszowcu. Gdy babcia zmarła, a matka straciła mieszkanie i trafiła do ośrodka interwencji kryzysowej, Weronika i Kinga musiały znaleźć nowy dom. Ponieważ dziewczynki mieszkały w różnych miastach, ich sprawy trafiły do różnych sądów. Sąd w Mysłowicach, który decydował o Kindze, już na pierwszym posiedzeniu skierował nastolatkę do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego i zlecił urzędnikom MOPS-u znalezienie odpowiedniego miejsca. Gdy okazało się że jedyna placówka, która może ją przyjąć jest oddalona od Mysłowic aż o 130 kilometrów, matka dziewczynek i pracownicy MOPS-u poprosili by, ze względu na więź łączącą siostry, sąd skierował Kingę do ośrodka, w którym przebywała Weronika. Tak się jednak nie stało.

Sędzia, która zdecydowała o losie Kingi i odrzuciła wniosek MOPS-u nie chciała rozmawiać z dziennikarką UWAGI! – Zapewniam, że sąd zapoznał się ze wszystkimi okolicznościami i powziął decyzję, którą uważał za najlepszą dla małoletniej - stwierdziła prezeska Sądu Rejonowego w Mysłowicach, Beata Długajczyk. I podkreślała, że dziewczynki „nigdy nie wychowywały się razem”.

Prawdą jest jednak, że przez 13 lat Kinga i Weronika widywały się codziennie.

Dziś Weronika mieszka w DPS w Wodzisławiu Śląskim. Decyzja sądu w sprawie Kingi już się uprawomocniła. Sąd może zająć się sprawą ponownie jedynie, jeżeli matka dziewczynek złoży odpowiedni wniosek. Ciotka Kingi i Weroniki bardzo ją do tego namawia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości