"Deal" w Kameleonie

– „Amfa” po 30 zł, „piguły” po 20, a jak chcesz, mam też świetne „białko” – tak na krakowskiej dyskotece reklamującej się jako miejsce bez narkotyków przywitał nas młody dealer.

„Kameleon” reklamuje się w Krakowie jako klub, organizujący imprezy, na które nie mają wstępu handlarze narkotyków. Na stronie internetowej klubu można znaleźć informacje, że w dyskotece nie ma nie tylko narkotyków, ale i alkoholu. Na imprezie w „Kameleonie” bawią się prawie wyłącznie nieletni. Średnia wieku – piętnaście – siedemnaście lat. Dla gimnazjalistów klub otwarty jest do godz. 21, ale dzieci bawią się dużo dłużej. Często do rana. - Niepokoję się o syna – mówi ojciec 15-letniego Marka. – Dawniej, kiedy wracał z dyskoteki, padał ze zmęczenia. Ostatnio wrócił o siódmej nad ranem, zupełnie rześki. Boję się, czy nie miał kontaktu z narkotykami. Reporter UWAGI! wybrał się więc na imprezę do „Kameleona”. Nie musiał długo czekać, a podeszli do niego nastoletni chłopcy i zaproponowali kupno narkotyków. – „Amfa” po 30 zł., „piguły” po 20, jak chcesz, mam świetne „białko” po 20 zł – oferował jeden z nich. Andrzej, były współpracownik dyskoteki, mówi, że „Kameleon” znany jest w całym Krakowie jako miejsce handlu narkotykami. - To klub nastawiony na mocniejsze „dragi” – mówi. – Są tam wyznaczone specjalne miejsca, tzw. czarne loże, gdzie robi się transakcje. „Kameleon” nie ma dobrej opinii, więc żeby poprawić sobie reputację - organizuje imprezy dla dzieci z hasłem „bez narkotyków”. Ale wiadomo przecież, że młodzi kupują najwięcej „dragów”. Cały lokal jest szczegółowo monitorowany. Chodzą po nim ochroniarze. Niektórzy z uczestników zabaw twierdzą, że to właśnie oni sprzedają narkotyki. – Ze swoimi pigułami tu nie wejdziesz, to oni handlują – mówi jeden z bywalców „Kameleona”. – „Ziomal” chciał wejść z pigułami, ochroniarz je znalazł i zabrał. Kiedy po chwili zapytałem go, czy ma „dropsy”, od razu je przyniósł. Ochroniarze mają wszystko, czego tylko chcesz. Szef „Kameleona” Jacek Szostak bagatelizuje sprawę: – Jeśli ktoś chce wziąć narkotyki, to zrobi to nawet w kościele – mówi. – Nikt nie jest w stanie zauważyć, kiedy to zrobi. Gdy pokazujemy mu nagranie z rozmowy z handlarzami narkotyków, uśmiecha się i mówi: - Ten materiał nie pokazuje mi żadnego przykładu „dealowania”.

podziel się:

Pozostałe wiadomości