Ewelina pochodzi z niewielkiej wsi koło Zambrowa. Jej rodzice mieli ograniczone prawa rodzicielskie. Kilka lat temu rozwiedli się, a dziewczyna wraz z rodzeństwem trafiła do domu dziecka w Zambrowie.
- Cały czas się kłócili, ojciec mamę bił, wyganiał ją z domu. Spotykała się z innym. Zdradzała go, sprowadzała do domu towarzystwo. Wszystko widziałam. Jak były takie sytuacje, to się bałam- mówi Ewelina.
Pobyt w placówce nie uchronił Eweliny od złych wzorców. Ponad rok temu koleżanka z domu dziecka wciągnęła ją w prostytucję. Obie dziewczyny przez kilka miesięcy spotykały się ze znanymi i poważanymi w Zambrowie mężczyznami.
- Gdyby nie było takiej sytuacji w domu, rodzice by się nie rozstali, to bym się nie spotykała za pieniądze. W domu nigdy o takim czymś nie myślałam. Chciałbym cofnąć czas, żeby w ogóle tego nie było - mówi Ewelina.
Wśród tych, którzy płacili wychowankom domu dziecka za seks byli biznesmeni, policjanci, a nawet miejscowy lekarz.
Byli policjanci, tak jak i pozostali, twierdzili, że zostali pomówieni przez nastolatki. Prokuratura zebrała jednak dowody na ich winę i skierowała do sądu sześć aktów oskarżenia.
- To jest bzdura i pomówienie - mówi jeden z oskarżonych w sprawie.
Wobec podejrzanych policjantów zastały wyciągnięte konsekwencje zawodowe. Zostali uznani winnymi naruszenia etyki zawodowej, co skutkowało ich wydaleniem ze służby w policji.
Po rozmowie z dziewczyną pełnomocnik procesowy Ewa Szkiłądź, postanowiła reprezentować ją w sądzie.
- Była bardzo spokojną, ułożoną, zamkniętą i nieśmiałą dziewczyną. Widziałam, że ona zachowuje się jak przestraszone zwierzę, nie wie, co robić. Najchętniej uciekłaby gdzieś daleko stąd. Doszłam do wniosku, że spróbuje jej pomóc, na tyle, na ile to będzie możliwe. Ona jest naprawdę prostą osobą, poukładaną, ma swój system wartości, którego się trzyma. Myślę, że nie jest zaburzony. Ważny jest dla niej chłopak, z którym jest związana. Świadczy to o tym, że jest zdolna do uczuć wyższych - mówi pani pełnomocnik.
Rodzice dziewczyny nie widzą winy w swoim postępowaniu. Być może dlatego nie może ona liczyć na ich wsparcie.
- Nigdy nie mogłam się z nim dogadać. Ja to dla niego k…. jestem. I nieraz mi to w domu powiedział. Myślę, że gdyby nie ta sytuacja w domu, to wszystko byłoby normalnie - mówi Ewelina.
Opiekunowie wzajemnie obarczają się winą za los córki.
- Mogło brakować jej miłości, ale na ile mogłem, to dawałem jej tę miłość. Musiałem też jeździć do pracy. Matka nie pracowała i nie dawała miłości. Gdyby była mądrą matką, to tego by nie było. Alkohol i seks u niej tylko dzieci widziały. Szmaciarstwa i pijaństwa u mnie nie widzieli - wyjaśnia ojciec.
Matka dziewczyny obawia się osądu jej osoby przez opinię publiczną.
- Wstydzę się tej całej sytuacji. Zostanę opluta, każdy myśli, że jestem taka sama jak córka. Jestem normalną kobietą - twierdzi matka Eweliny.
Oskarżonych w seksaferze wielokrotnie próbowaliśmy przekonać do rozmowy, ale żaden z nich nie miał odwagi stanąć przed kamerą.
Niedawno Ewelina przeszła załamanie nerwowe i targnęła się na życie. Przez kilkanaście dni była pod obserwacją lekarzy. Po wyjściu ze szpitala kolejny raz zaczęła układać sobie życie. Procesy w tej sprawie toczą się w dwóch sądach: w Łomży i Zambrowie. Pod koniec września ma zapaść wyrok w sprawie lekarza oskarżonego o udział w seksaferze.