14 letnia Kaja zaginęła na początku czerwca. Nigdy wcześniej nie uciekała z domu. Jej matka codziennie kontaktowała się z prowadzącymi poszukiwania policjantami z Chorzowa. Często osobiście odwiedzała komisariat, aby zdobyć jakiekolwiek informacje o losie córki. - Na dzień dzisiejszy według naszej wiedzy pani córka jest na terenie kraju i przemieszcza się z miejsca na miejsce – słyszała nieodmiennie. – Kiedy tylko będziemy wiedzieć coś więcej, niezwłocznie damy pani znać. Kaję widywano na Dworcu Centralnym w Warszawie, miejscu spotkań wakacyjnych ucieczkowiczów. Policja znalazła w końcu Kaję. Patrol zabrał ją na komisariat, stamtąd trafiła do pogotowia opiekuńczego. Nazajutrz w pogotowiu zjawił się mężczyzna, podający się za wujka dziewczyny. Pracownicy ośrodka łamiąc wszystkie przepisy, które nie pozwalają wydać dziecka nikomu zanim nie zostaną sprawdzone jego dane i stopień pokrewieństwa z dzieckiem, pozwolili Kai iść z rzekomym krewnym. Policja poniewczasie doszła do tego, że „wujek” Kai to wielokrotnie notowany kryminalista. Zatrzymano go parę dni później za kradzież kurtki. Podczas przesłuchania zeznał, że przekazał Kaję innemu mężczyźnie, którego w ogóle nie zna. Kim jest ów mężczyzna, również policja nie miała zielonego pojęcia. Ślad po dziewczynie zaginął. Matka Kai zwątpiła w zainteresowanie sprawą organizacji zajmujących się opieką nad dziećmi, prokuratury, policji. - Gdyby choć jedna osoba zechciała zająć się poszukiwaniem Kai, to w ciągu tygodnia zebrałaby mnóstwo informacji – mówi załamana matka. Historię zaginięcia Kai przedstawiła w lipcu „UWAGA!” Po emisji reportażu do matki Kai zadzwoniła mieszkająca w Holandii Polka. - Widziałam Kaję na stacji benzynowej – powiedziała. – Pytała czy jedziemy do Rotterdamu. Podchodziła do wszystkich samochodów. Miała czerwone oko. Widać było, że dostała. W samochodzie obok siedział mężczyzna, około 28 lat. Tego samego dnia zobaczyłam Kaję w UWADZE!. Te informacje obudziły nowe nadzieje u matki Kai. TVN zwrócił się o pomoc w odnalezieniu dziewczynki do holenderskiej telewizji. O zaginięciu 14-latki z Polski poinformowano w programie „Vermist” (Zaginieni), oglądanym regularnie przed około 1,5 mln widzów w ponad 16. milionowym kraju. Program szuka osób na całym świecie, bez względu na narodowość. Według najnowszych danych udaje się odnaleźć czworo na dziesięciu szukanych za jego pośrednictwem osób. Informacje o Kai pojawiły się też w holenderskich gazetach. Na rezultaty nie trzeba było czekać długo. W ciągu kilku tygodni odezwało się około stu osób, które rozpoznały Kaję. Niestety, wielu z nich widziało ją w miejscach, w których kręcą się sutenerzy i prostytutki. Ekipa TVN wspólnie z matką dziewczyny udała się do Holandii. MKU