Czy zazdrość była motywem okrutnej zbrodni?

TVN UWAGA! 3644068
TVN UWAGA! 139245
Makabryczna zbrodnia w Chmielowie koło Tarnobrzega. 46-letni Włoch najpierw poderżnął gardło swojej 32-letniej żonie, a następnie próbował popełnić samobójstwo. Zrobił to na oczach ich czteroletniego syna.

Świadkiem zbrodni był czteroletni syn włosko - polskiego małżeństwa. To na jego oczach ojciec najpierw zabił nożem matkę chłopca, a potem sam usiłował popełnić samobójstwo. - Sekcja zwłok wykazała, że tych ran na ciele kobiety było kilkanaście. Co najmniej dziesięć z tych ran było zadanych narzędziem tnącym, ostrym. Mógł być to nóż, który został znaleziony na miejscu zdarzenia – mówi Marta Mruk –Walczyk, Prokurator Rejonowy w Tarnobrzegu. - To dziecko wszystko widziało. Opowiada, że cały czas się kłócili. Tata pytał czy mama go kocha. Ona potwierdzała. Wtedy poprosił żeby go pocałowała. Gdy się nachyliła, to on jej wtedy podciął gardło – opowiada Janina Misa, matka zamordowanej. Córka Państwa Misa, 32-letnia Teresa 13 lat temu wyjechała do Włoch na zarobek. Tam poznała swojego męża, starszego o 14 lat Włocha Fermo M., z którym miała troje dzieci: dziesięcioletnią Kiarę, czteroletniego Rikiego i dwuletnią Deborę. - Oni byli bardzo zgodną rodziną. Jak byli sami, to kochali się bardzo, ale on był bardzo zazdrosny. Wszystkie kłopoty się zaczęły, jak moja siostra zechciała iść do pracy. Gdzie by nie poszła do pracy, to po tygodniu się zwalniała, bo nie miała życia. Jeździł za nią. Miała być z nim w domu i z dziećmi – wspomina Aldona Misa, siostra zamordowanej. Przez 11 lat rodzina prowadziła wygodne życie w Arceto na północy Włoch. Mieszkali w pięknym, dużym domu, a mężczyzna prowadzili własną firmę budowalną. Musieli jednak wszystko sprzedać i przeprowadzić się do Polski. Najpierw do Sanoka, a potem w okolice Tarnobrzega. - Zaczęło brakować pieniędzy. Sprzedali dom i wrócili tutaj. Myśleli, że tu życie będzie piękne. W Sanoku pan zażyczył sobie mieć służącą. Jak zaczęło brakować pieniędzy, to zaczęli wszystko sprzedawać. My im paczki z jedzeniem zaczęliśmy wozić – opowiada Mieczysław Misa, ojciec zamordowanej. - To, że zabrakło im pieniędzy spowodowała jego gra w maszyny. 150 000 Euro przepuścił – dodaje Janina Misa, matka zamordowanej. Mężczyzna z ciętymi ranami tchawicy i rąk trafił do szpitala w Tarnobrzegu. Wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii. - Stan jego jest stabilny, ale ciężki. Pacjent jest nieprzytomny. Jest w stanie niewydolności oddechowej. Jest jednak duża szansa, że przeżyje – mówi Wiktor Stasiak, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. Dzieci przebywają obecnie pod tymczasową opieką dziadków. Jednak rodzice nieżyjącej kobiety chcą wystąpić do sądu o przyznanie stałej opieki nad wnukami.

podziel się:

Pozostałe wiadomości