Zespół Szkół Specjalnych na warszawskim Żoliborzu cieszy się dobrą opinią wśród rodziców. Kilka dni temu świętowano czterdziestolecie placówki. Była uroczysta akademia, występy dzieci i piknik na boisku. To, co się stało w przerwie pomiędzy występami, zaskoczyło wszystkich. - Wszystko wydarzyło się na korytarzu. Dzieci wychodziły z sali gimnastycznej po przedstawieniu. Patryk się odwrócił. Pani podbiegła do Patryka, złapała go za ręce mocno się z nim szamocząc. Dopychała go do ściany kolanem. Trzymając go, drugą ręką otworzyła drzwi i wepchnęła go do pokoju nauczycielskiego - opowiada Ewa Janowska, świadek wydarzenia. - Wystraszyła mnie. Bardzo mnie przestraszyła - przyznaje Patryk Spyt, uczeń, którego szarpała nauczycielka. Zdaniem nauczycielki to nie była przemoc, ale normalna reakcja na nieodpowiednie zachowanie Patryka. Twierdzi, że uczeń uderzył ją w brzuch. Oburzeni rodzice twierdzą, że nauczycielka już wcześniej była agresywna wobec uczniów. - Jesienią wróciliśmy z zajęć z biblioteki. Byłam razem z klasą. W szatni mój Wojtek podszedł do kolegi, żeby się z nim przywitać. Nauczycielka szarpnęła go do tyłu, nakierowała do szatni i pchnęła z całej siły w plecy z wrzaskiem, że ma się rozbierać - mówi Beata Wojtkowska, matka ucznia, którego popchnęła nauczycielka. - Podeszłam, chwyciłam chłopca za ramiona i przestawiłam w kierunku szatni. Stawiając go w progu szatni powiedziałam: idziesz się przebierać – twierdzi nauczycielka. Za popchnięcie ucznia nauczycielka ukarana została naganą. Dodatkowo prowadzone przez nią lekcje miały być kontrolowane bez zapowiedzi. Ostatnim incydentem zajmie się komisja dyscyplinarna. Wszystkie dokumenty opisujące zdarzenie trafiły do kuratorium. Zdaniem dyrektorki szkoły, nie można było zwiesić nauczycielki w prawach, bo nie było pobicia ani naruszenia nietykalności cielesnej. - Nie było pobicia ucznia i nie mówmy w tych kategoriach. Z dokumentami zapoznaje się kuratorium oświaty i do tych osób należy ocena, czy sposób zachowania dyrektora był prawidłowy - wyjaśnia Jadwiga Burzyńska, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 100 w Warszawie. Zanim dokumenty trafiły do kuratorium, pojawił się tam reporter UWAGI!. - Informację o tym zdarzeniu otrzymaliśmy od państwa. Był to pierwszy sygnał. Agresja nie jest właściwą reakcją - uważa Bożena Adamus, kierownik Oddziału Kształcenia Specjalnego Kuratorium Oświaty w Warszawie. Postępowanie przed komisją dyscyplinarną może trwać bardzo długo. W tym czasie agresywna nauczycielka będzie mogła prowadzić zajęcia. Takiej sytuacji nie wyobrażają sobie rodzice. Ich zdaniem w tej szkole nie ma dla niej miejsca.