Czy dziadkowie krzywdzili swoje wnuczki?

TVN UWAGA! 3894340
TVN UWAGA! 175460
Miały 9 i 11 lat, kiedy zaczął się ich koszmar. Już wcześniej przeszły wiele - ich wiecznie pijana matka zaniedbywała swoje córki. Po kilku latach od czasu, gdy trafiły pod opiekę babci okazało się, że w nowym domu były molestowane seksualnie...

- Że tam się dzieje coś złego, to generalnie wiedziałem od samego początku, można powiedzieć. Bo dla mnie nigdy tak nie wyglądał normalny dom. To wszystko było tak tam tuszowane, ukrywane, że generalnie oni się odcięli od wszystkich. Starsza z tych dziewczyn mówiła, że dziadek przychodził do niej w nocy. Że dotykał ją w miejsca intymne. Że kazał siebie dotykać – opowiada wuj dziewczynek.

Według prokuratury za to, co działo się za drzwiami tego mieszkania odpowiada przybrany dziadek dziewczynek. Nastolatki, które teraz mają 12 i 14 lat nie mieszkają już u babci, są pod opieką krewnych. Starsza dziewczynka trafiła do ciotki.

- Jako dzieci, byliśmy zawsze tak jakby zaszczuci. Moja mama coś powiedziała, myśmy to musieli zrobić. Jeżeli był sprzeciw, była przemoc. Czasami miałam wrażenie, że po prostu ma zły humor i musiała kogoś uderzyć, żeby się uspokoić. Wobec wnuków też używała przemocy. Nawet kiedyś mi właśnie moja siostrzenica powiedziała, że kiedyś połamała na niej kij od szczotki – wspomina ciotka dziewczynek.

- M. oskarża mojego męża o molestowanie. Ja w winę męża nie wierzę. Bo ja bym to też zauważyła. Mnie się wydaje, że M. oskarża nas, bo miała zabraniane, po prostu, kolegowanie się z nie takimi kolegami czy koleżankami. Tylko że ja zabraniała, nie mąż. A zeznania wnuczki potwierdzają jej wersję, bo M. miała zawsze na nią wpływ – broni się babcia dziewczynek.

W trakcie realizacji reportażu dotarliśmy do domu, do którego trafiła młodsza molestowana dziewczynka.

- Między trzecią a piątą rano, jak dziadek miał na rano do pracy. Zawsze wstawał wcześniej, przychodził i… I właśnie robił… Ja mówię: „Dotykał cię tam?”. Mówi: „Tak”. No i że wkładał głęboko tam właśnie palce, że ją to bolało, ona nieraz płakała – opowiada ciotka dziewczynek.

- O to by wszystko zostało tajemnicą dbała moja matka. Zdarzało mi się moją starszą córkę tam zostawiać. Jeżeli sobie pomyślę, że w jakiś sposób mój ojciec ją dotknął, to aż mi ciarki przechodzą – dodaje ciotka dziewczynek.

Rodzice tej kobiety opiekowali się - jako rodzina zastępcza - pięciorgiem dzieci. Są to ich wnuki. Ich biologiczna matka była niewydolna wychowawczo i sąd odebrał jej dzieci. Bezpośredni nadzór nad rodziną sprawuje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach. Od 2013 roku jego kontrole wypadały negatywnie.

- Zgodnie z ustawą po drugiej negatywnej ocenie tej rodziny skierowaliśmy informację do sądu o tym, że ta rodzina nie powinna sprawować funkcji rodziny zastępczej. Pierwsza ocena była we wrześniu 2013 roku, druga po pół roku, czyli na początku 2014 roku – mówi Iwona Wowra, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach.

Gdy dziennikarz UWAGI! poznał te niepokojące fakty, wrócił do babci dziewczynek.

- Te negatywne opinie były po tym, co wnuczka tam zaczęła na nas... Co pierwszy raz męża oskarżyła o molestowanie. Nie wiem czemu kolejna opinia też była negatywna, bo ja chodziłam na wszystko, co oni mi kazali. Ja nie jestem za tym, żeby, po prostu, się spowiadać z tego, co mnie boli czy co tego… Ja przeszłam w życiu bardzo dużo i miałam ciężko. Ciężej, niż miały dziewczyny. I też byłam, nie molestowana, ale było coś gorszego. I się nie wypowiadam na ten temat. Nigdzie nie chodziła, nikt mi nie pomagał, nikt mnie nie wspierał. U mnie było tylko to powiedziane przez rodziców, że jak suka nie da, to pies nie weźmie – mówi babcia dziewczynek.

Dwa lata temu starsza dziewczynka opowiedziała koleżankom o sytuacji w domu. Była wystraszona, nie chciała zeznawać przeciwko dziadkowi. Kontrole pomocy społecznej odbywały się w tej rodzinie systematycznie co kilka miesięcy. Dlaczego pozwolono, aby dziadkowie dalej opiekowali się dziewczynkami?

- Sprawa przeciwko temu panu została wtedy umorzona. Na tamten moment nie było żadnych przesłanek, żeby postąpić inaczej. W naszych raportach informacje o przemocy w tej rodzinie się pojawiały. A dlaczego mimo to ta rodzina dalej zajmowała się dziećmi, to jest pytanie do sądu – wyjaśnia Iwona Wowra, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach.

Ta rodzina zastępcza od 2012 roku była objęta nadzorem kuratora sądowego. W tym czasie sąd nie zajmował się sprawą molestowania dziewczynek.

- Sąd nie znalazł przesłanek do rozwiązania tej rodziny zastępczej. W tej sprawie było wyważone też dobro małoletnich. To jest decyzja sądu. Jako prezes nie mam wpływu na rozstrzygnięcia, które są podejmowane przez sędziów – mówi Jarosław Gwizdak, prezes Sądu Rejonowego Katowice - Zachód

Obie dziewczynki objęte są teraz terapią psychologiczną. Tego typu wsparcie otrzymali też ich obecni opiekunowie. Przybrany dziadek nastolatek czeka na rozprawę w areszcie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości