W niedzielę, w Prusicach koło Wrocławia, doszło do przerażającej tragedii. 45-letni oficer Straży Granicznej Jacek F., dokonał egzekucji swojej rodziny. Na miejscu zginęli jego półtoraroczny synek i szwagierka. Wkrótce w szpitalu zmarła 37-letnia żona oficera Mirosława F., prokurator z Trzebnicy. Jej rodzice leżą w szpitalu w stanie krytycznym. Wszyscy mieli rany postrzałowe głowy. Jacek F. po dokonaniu egzekucji popełnił samobójstwo. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co popchnęło Jacka F. do zabicia swojej rodziny. Sąsiedzi wspominają go jako człowieka spokojnego, uprzejmego. Rodzina F. nie utrzymywała w Prusicach zażyłych kontaktów z sąsiadami. Wszyscy twierdzą, że większość czasu spędzali we własnym gronie. Najbliższa przyjaciółka Mirosławy F. też nie może pojąć, jak doszło do tej tragedii. - Pobrali się dwa i pół roku temu, kiedy Mirka była w ciąży – mówi. – Jacek niesamowicie się cieszył, nosił ją na rękach. Jacek F. był kapitanem biura spraw wewnętrznych Komendy Głównej Straży Granicznej. Pracował w oddziale w Kłodzku. Miał opinię znakomitego pracownika, jego kariera rozwijała się błyskawicznie. Tak było do maja 2002 r. - Potem został zawieszony w czynnościach służbowych. Zarzucono mu ujawnienie tajemnicy służbowej – mówi Elwira Dąbrowska, rzecznik prasowy Straży Granicznej w Kłodzku. – Jego sprawę przekazano do prokuratury. Ponad rok temu wpłynął do sądu akt oskarżenia przeciwko Jackowi F. Do tej pory jednak nie odbyła się rozprawa. Rzecznik sądu okręgowego w Świdnicy, zasłaniając się tajemnicą państwową, nie chce ujawnić żadnych informacji na ten temat. Już po tragedii były szef Straży Granicznej, generał Marek Bieńkowski, bezpośredni przełożony Jacka F. opowiedział PAP o swojej ostatniej z nim rozmowie. Jacek F. miał mu powiedzieć, że czuje się ”zaszczuty”. Tłumaczył, że nie ujawnił tajemnicy służbowej. Współpracował natomiast, w celu zwalczania korupcji, z oficerami straży granicznej innych pionów. Z reporterką UWAGI! zgodziła się porozmawiać siostra Jacka F. Jej słowa potwierdzają to, co powiedział gen. Bieńkowski. - Do śmierci mojego brata przyczyniły się osoby, które przez lata go szykanowały – powiedziała w rozmowie telefonicznej. – Mój brat był człowiekiem najwyższego zaufania, nikomu nie zrobiłby krzywdy. Reporterzy UWAGI! dotarli do kilku osób znających szczegóły śledztwa przeciwko Jackowi F. Zgodzili się z nami jednak spotkać dopiero po pogrzebie ofiar. Być może wtedy uda nam się dotrzeć do prawdy o tej zbrodni.