17-letni Przemek K. od pięciu lat chodził do gimnazjum. Został aresztowany po tym, jak rodzina jednego z uczniów zgłosiła na policję, że chłopak żąda od ich syna 17 tysięcy złotych. Jak twierdził chłopak, za ochronę. - To taki trochę „Cappo di Tutti Cappi” w tej szkole - mówi Ryszard Maziuk - szef Prokuratury Rejonowej w Ostródzie. – On tam nikogo nie ochrania, po prostu wymusza pieniądze. Chociaż Przemek przyznał się do wymuszania pieniędzy od 3 osób, to do policji zgłosił się tylko jeden poszkodowany. Nauczyciele twierdzą, że pozostali poszkodowani milczą, bo mimo, iż chłopak siedzi w areszcie, boją się zeznawać przeciwko niemu. - Jednej nauczycielce Przemek wyraźnie groził – mówi Anna Kuźniar, pedagog szkolny. Były to słowa: ja znam twojego chłopaka, mam swoich kumpli, sprzedam im twojego chłopaka, oni sprzedadzą mu kosę i ja cię załatwię, jak mi nie dasz pozytywnej oceny. Nauczyciele uważają, że Przemek nie odważyłby się terroryzować uczniów, gdyby został surowo ukarany przez sąd już kilka lat temu, gdy zdemolował szkolne sprzęty i zniszczył drzwi. Wtedy kaseta ze szkolnego monitoringu była dowodem w sprawie. Jednak sąd sprawę umorzył ze względu na niską szkodliwość czynu. - Utwierdzany był w przekonaniu, że jest bezkarny – mówi Wiesława Szczygielska, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Ostródzie. – Że nasze prawo tak do końca nie jest konsekwentne, jeśli chodzi o jego egzekwowanie. Przemek miał kilka spraw w sądzie. Odpowiadał między innymi za kradzieże i paserstwo. W czerwcu tego roku powinien rozpocząć odbywanie kary w poprawczaku. Jednak nie trafił tam ze względu na brak miejsc. Nadal łamał prawo pobierając haracze od uczniów. Bezkarność tego młodego człowieka skończyła się dopiero teraz. Ponieważ skończył 17 lat sąd orzekł, że może być sądzony jak dorosły, dlatego też trafił na trzy miesiące do aresztu. Przemkowi grozi do 10 lat więzienia.