Czego Wisła nauczy się od Realu?

Wisła Kraków jedzie na rewanż z Realem Madryt. To spotkanie dwóch światów, odległych od siebie o całe lata świetlne. Odległość wynika mniej z umiejętności piłkarskich, bardziej z pieniędzy.

Real Madryt, nazywany Galacticos, to jedyny taki klub w historii piłki nożnej. Składa się z największych gwiazd. Real już po meczu w Krakowie kupił znakomitego napastnika Liverpoolu Michaela Owena. Za... 12 mln euro. Budżet Królewskich nie ma chyba dna. Skąd biorą się te galaktyczne pieniądze? Nie z piłki, bo w piłce Real wcale nie jest najlepszy: w zeszłym roku nie zdobył Pucharu Mistrzów, nie jest nawet mistrzem Hiszpanii. Piłka nożna to tylko szyld wielkiego przedsiębiorstwa, które nazywa się Real Madryt. Bardziej rozrywkowego niż sportowego. Największe jego dochody pochodzą z marketingu. A marketing opiera się na sprzedaży wizerunku megagwiazd, wśród których są m.in. Beckham, Zidane, Ronaldo, Figo. Władze klubu kupują słynnych piłkarzy nie tylko dlatego, że dobrze grają. Są popularni jak gwiazdy kina. Na koszulkach z podobizną Beckhama można zarobić więcej niż na jego grze. Biznes Wisły na tle interesów Realu wygląda jak jej stadion na tle Santiago Bernabeu, czyli mizernie. Ale krakowscy piłkarze już uczą się od hiszpańskich rywali. Bramkarz Radosław Majdan umiejętnie kreuje swój wizerunek, choć na razie bardziej pomaga on swojej mniej znanej żonie - piosenkarce Dodzie. Szefowie klubu nie zdecydowali się jeszcze na lansowanie własnych gwiazd.

podziel się:

Pozostałe wiadomości