- Oleńka wychodziła zapłakana z klasy i prosiła, żeby zwolniła ją z lekcji. Mówiła, że pani bardzo brzydko ich nazywa: gamonie, nieuki, ciemnoty, ciemnogrody. Chciałam mieć na to dowód – mówi Edyta Kowalczyk, matka pierwszoklasistki. Edyta Kowalczyk zaczęła nagrywać lekcje. Wkładając dyktafon do tornistra córki nie przypuszczała, że odkryje niewiedzę nauczycielki - Naukowiec polski Krzysztof Kolumb, opłynął ziemię dookoła. Trwało to prawie rok i kilka miesięcy. Ale jednak dokonał opływu tejże ziemi – to tylko część z przekazywanych dzieciom podczas lekcji wiadomości. - Nie można tego traktować jako potknięcia. To nie jest potknięcie językowe. To nie jest jedna pomyłka. To jest ciąg nieścisłości – uważa Janusz Barszczewski, kurator oświaty w Olsztynie. Zupełnie innego zdania są rodzice dzieci, których także uczyła Irena Z. Twierdzą, że zarzuty i pretensje do wychowawczyni pierwszoklasistów ma tylko jedna matka. Bronią nauczycielki i sugerują, że nagrania z lekcji zmanipulowano. - Krzysztof Kolumb jest Polakiem, to ja też byłam uczona. I w encyklopedii, którą mam nie ma napisane, kim był Krzysztof Kolumb. Tylko książkę z 1957 roku znalazłam i dopiero się dowiedziałam – mówi matka jednego z uczniów. Nauczycielka Irena Z. uczy w najmłodszych klasach szkoły podstawowej w Sątopach już ponad 20 lat. Nikt wcześniej nie podważał jej wykształcenia i kompetencji. Poskarżyła się dopiero matka jednej z uczennic. - Nie potrafię tego wytłumaczyć. Przecież ja nie mogę założyć podsłuchu w klasach – powiedział Kazimierz Grygalun, dyrektor SP w Sątopach. Po ujawnieniu kompromitujących nagrań Irena Z. poszła na zwolnienie lekarskie. Po skardze matki na nauczycielkę, dyrektor organizował spotkania z rodzicami, nauczycielką i czekał. W tym czasie Irena Z. odwiedzała rodziny uczniów. Przeprowadziła ankietę na swój temat, z której wynikało, że jest dobrym i lubianym nauczycielem. Dopiero po interwencji kuratora oświaty, zapadła decyzja o dyscyplinarnym zwolnieniu nauczycielki. Irena Z. uczyła się zawodu w policealnym Studium Nauczycielskim. Osiem lat temu w prywatnej wyższej szkole pedagogicznej zrobiła licencjat. Potem ukończyła dwuletnie studia magisterskie. - Uczelnia miała pewne problemy z tą studentką. Stwierdzono nieuprawnione zapożyczenia z innych prac magisterskich – mówi Mariusz Łopaciński z Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP w Warszawie. Co Irena Z. ma na swoją obronę? Niestety, nie wiadomo. Dziennikarzom UWAGI! nie udało się porozmawiać z nauczycielką.