Czy uda im się dotrwać do końca miesiąca bez długów? Ich wydatki i zmagania z „prawdziwym” życiem obserwował nasz reporter Maciej Wójcik. Pawłowi Poncyljuszowi zostało 237,68 zł. Przez weekend poseł PiS wydał 42,27 zł. - Pięćset złotych na przeżycie, to wegetacja – zwierzył się poseł naszemu reporterowi smażąc placki ziemniaczane. – Za tę kwotę można żyć, ale tylko bardzo skromnie, teraz kupuję jedzenie i rzeczy jakościowo inne. Zdaję sobie z tego sprawę, że wiele ze swoich nawyków musiałem ograniczyć na ten miesiąc. Paweł Graś przez weekend wydał znacznie mniej pieniędzy niż jego kolega – tylko 27,93 zł. Jemu do końca miesiąca zostało jeszcze 356,82 zł. Poseł doświadczył uroków skromnego życia. Mógł osobiście przekonać się jak drogie są leki, a kupował tylko witaminę C. Zamiast stu drażetek, mógł sobie pozwolić tylko na 30. Większy wydatek nadwerężyłby znacznie jego budżet. Poseł PO musiał także zrezygnować z wystawy Leonardo da Vinci w Pałacu Kultury i Nauki. Bilet kosztował aż 20 zł. - Niestety nie wchodzę, bilety są za drogie – stwierdził poseł. – Przyjdę w następnym miesiącu. Poczynania posłów obserwowali nasi eksperci – czyli osoby, które za minimum socjalne żyją nie jeden miesiąc, ale stale. Nie zawsze chwalili wszystkie decyzje posłów, bo jak się okazuje nie zawsze oszczędza się na najtańszych rzeczach. Są sceptyczni i uważają, że posłom nie uda się przeżyć miesiąca za 500 zł.