- Czuję pustkę. Nie umiem odnaleźć w sobie tego przekonania, że ona jest gdzieś indziej i nie wiem, co się z nią dzieje. Nie mogę uwierzyć, że ona jest wśród obcych. Może krzyczy, może płacze – mówi Katarzyna Waśniewska, matka zaginionej Magdy. Półroczna Magda zaginęła tydzień temu. Matka dziewczynki szła odwiedzić swoich rodziców. Po drodze zauważyła, że ktoś ją śledzi. - Żona spostrzegła się, że ktoś za nią idzie. Czuła, że coś jest nie tak. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Szedł jej tempem, a gdy się odwróciła i przystanęła on zwolnił i zaczął się rozglądać na boki. Po 15, 20 minutach znowu się odwróciła i znowu zobaczyła tego samego mężczyznę. Na ostatnim odcinku przed domem rodziców zaczął prószyć śnieg. Momentalnie zrobiło jej się ciemno przed oczami i film jej się urwał. Gdy się ocknęła zobaczyła, że dziecka nie ma w wózku – opowiada Bartłomiej Waśniewski, ojciec zaginionej Magdy. Matka Magdy po napadzie leżała nieprzytomna przez kilkanaście minut. Zauważyła ją sąsiadka rodziców. - Nie ruszała się. Była kompletnie oszołomiona. Cuciliśmy ją 10 minut. Klęknęła na kolana i zapytała, gdzie jest Madzia. Zaczęła płakać i lamentować, że aż mi ciarki przeszły – wspomina Żaneta Nowak. Policja zjawiła się na miejscu zdarzenia po kilkunastu minutach. Przeszukano okoliczne bloki i rzeczkę przepływającą przez osiedle, jednak nie odnaleziono dziecka. Pies policyjny znalazł ślady, jednak zaprowadził policjantów tylko na pobliski parking. Na podstawie doświadczeń z podobnych sytuacji policjanci rozpatrują wiele scenariuszy działania napastnika. - Scenariusze, które często były brane pod uwagę to działalność osób, które były niezrównoważone psychicznie, bądź były wrogo nastawione do bliskich osoby uprowadzonej. Porwania mogą dotyczyć sytuacji związanej z handlem ludźmi np. nielegalna adopcja. Ale nie ma informacji, które pozwoliłyby nam się przychylić do jednego scenariusza – mówi podinsp. Andrzej Gąska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Od razu, po zaginięciu rodzice zaczęli szukać dziewczynki na własną rękę. Matka Magdy obawiając się o własne bezpieczeństwo nie pokazywała twarzy. Po kilku dniach zmieniła zdanie. - Nie mamy już siły. Nawet nie mamy czym płakać. Staramy się robić wszystko, co tylko w naszej mocy – mówi ojciec dziewczynki. Na najświeższe informacje o wynikach poszukiwań Magdy czekają z niepokojem także dziadkowie. - Najgorsza jest bezradność i czekanie na informację. Godziny upływają i nic się nie dzieje. Chcielibyśmy ją już przytulić – mówi Beata Cieślik, babcia zaginionej Magdy.