Chciał mieć spokojny, szczęśliwy dom

TVN UWAGA! 4008059
TVN UWAGA! 184647
Mateusz mówił o przemocy, jakiej doznawał w domu. Płakał, że nie czuje się tam kochany. Wybiegał z lekcji i uciekał z domu. W szkole zdecydowano o założeniu niebieskiej karty, o sprawie poinformowano też sąd. Finał tej historii jest najtragiczniejszy z możliwych: Mateusz się zabił.

- To był miły, spokojny chłopiec. Występował w szkolnym teatrzyku. Do dziś mam ten obraz przed sobą, kiedy był w czwartej klasie. Jak pięknie się prezentował na scenie. Byłam z nim emocjonalnie związana. Odszedł za szybko – mówi szkolna pedagog, Renata Adamiak. Chłopiec powiesił się w domu. Jego ciało znalazła mama. - Wszyscy są zszokowani. To był dobry dzieciak. Lubiany w klasie. Musieliśmy zapewnić opiekę psychologa dla jego kolegów z klasy, bo trudno im się było z tym pogodzić – mówi Andrzej Haraj, dyrektor szkoły podstawowej nr 6 w Kołobrzegu. Wszyscy znali Mateusza. Chodził do tej placówki od pierwszej klasy. Szkolna pedagog szybko zwróciła uwagę na grzecznego, ale skrytego chłopca. – Był spragniony miłości, ciepła rodzinnego. Oczekiwania miał takie, jak każde inne dziecko. Chciał mieć spokojny, bezpieczny, szczęśliwy dom - mówi Adamiak. Szkolna pedagog nie chce mówić o szczegółach pracy z Mateuszem.

Reporterowi UWAGI! udało się jednak dotrzeć do materiałów, którymi dysponują badający sprawę śledczy. Odkąd szkolna pedagog zorientowała się w sytuacji domowej Mateusza prowadziła na bieżąco dziennik, w którym notowała każdą rozmowę z chłopcem i jego opiekunami. To wstrząsające świadectwo ostatnich trzech lat życia chłopca.

„Mateusz wybiegł z lekcji. Po długich rozmowach przyszedł do mojego gabinetu, powiedział, że w klasie koledzy go denerwują, a w domu mama go nie kocha. Uspokojonego chłopca mama zabrała do domu.”

„Przeprowadziłam rozmowę z dzieckiem. Widoczne jest buntownicze zachowanie i ogromna niechęć do matki i wujka - partnera matki.”

„Pani S. (babcia chłopca – dop.red.) zgłosiła mi, że Mateusz wieczorami ucieka ze swojego domu i przebiega 3km, sam do niej, do domu. Z uwagi na to, że dzieje się to w godzinach wieczornych, prosiłam, by takie zdarzenie zgłosiła na policję.”

„Odbyłam rozmowę z Mateuszem na temat relacji z wujkiem. Chłopiec potwierdził stosowanie przez niego przemocy. Wsparłam Mateusza, powiedziałam, że nie wolno bić dzieci. Obiecałam, że mu pomogę.”

„W obecności ojca założyłam niebieską kartę o podejrzeniu stosowania przemocy. Mateusz w moim gabinecie płakał, żeby tata zabrał go do swojego domu. W tym samym dniu poinformowałam mamę o wszczętej procedurze.”

Kiedy po założeniu Niebieskiej Karty ojczym chłopca nie przyszedł na spotkanie zawiązanej w tej sprawie grupy roboczej, dyrektor szkoły złożył do sądu wniosek o zbadanie sytuacji w domu Mateusza i zapewnienie chłopcu bezpieczeństwa. Po kilku miesiącach kołobrzeski sąd poinformował szkołę, że nie widzi powodów do prowadzenia postępowania w tej sprawie. - Kurator odwiedzał tę rodzinę kilkukrotnie. Nie stwierdzono, żeby tam stosowano przemoc fizyczną. Potwierdzono, że są problemy adaptacyjne, ale po kilku miesiącach stwierdzono, że sytuacja się unormowała – mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie, Sławomir Przykucki.

Sąd umorzył sprawę. Szkolna pedagog wciąż interesowała się losem Mateusza. Sprawdzała, co się u niego dzieje, rozmawiała. Wszystko zapisywała w dzienniku.

„Mama Mateusza poinformowała mnie, że wyjeżdża za granicę do pracy do Irlandii, a ojciec, który miał zabrać Mateusza do siebie, jest w Hiszpanii. Powiedziałam, że to niekorzystnie wpłynie na rozwój dziecka.”

„Chłopiec powiedział mi, że jego ojczym jest w więzieniu, z czego bardzo się cieszy. Ponadto mama wróciła do kraju.”

„Ponowiłam prośbę o badania psychiatryczne dziecka, gdyż dziecko wymaga natychmiastowej pomocy. Mama powiedziała, że chce oddać go do ośrodka, bo sobie z nim nie radzi.”

Ani ojciec, ani dziadkowie Mateusza nie chcieli z nami rozmawiać. Ojczym chłopca przebywa w areszcie, a mama od śmierci syna nie pojawiła się w swoim mieszkaniu. - Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. Tak mi szkoda tego chłopca. Odszedł w wieku, kiedy nie poznał jeszcze dorosłości. Życia. Na długo będzie w mojej pamięci – mówi Renata Adamiak.

Ostatni wpis w jej dzienniku brzmiał: „Od dzielnicowego otrzymałam informację o śmierci Mateusza”.

podziel się:

Pozostałe wiadomości