Adrianek urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Nie chodzi, nie widzi i wymaga całodobowej opieki. Chłopczykiem i jego czterema siostrami zajmuje się babcia, Maria. To ona stała się rodziną zastępczą dla wnuków po tym, jak odeszła od nich matka. Z opieką nie radził sobie też ojciec, który – podobnie jak żona – nadużywał alkoholu. Ze względu na niewydolność rodziców rodzeństwo miało trafić do domu dziecka. – Ja opiekuję się nimi z serca. Chcę mieć wnuki pod swoimi skrzydłami i chronić dopóki starczy mi sił – mówi Maria Brzeźniak. Skąd czerpie siły? – Ktoś czuwa nad nami – uśmiecha się pani Maria. Kobieta jest głęboko wierząca. Bardzo zabiegała, by Adrianek mógł przystąpić do sakramentu komunii. Ostatecznie udzielił go sam biskup Antoni Długosz, który odwiedził rodzinę w domu podczas grudniowego, specjalnego wydania UWAGI!. – To było wspaniałe! – wspomina z przejęciem pani Maria. Po emisji reportaży o Adrianku, jego babcia otrzymała kilka paczek na Święta. Przychodziły też listy i kartki. - Ludzie pisali, że mnie podziwiają, pytali skąd mam siłę. Co mogę powiedzieć? Wszystko, co robię, robię dla dobra moich wnucząt. Tu jest potrzebna miłość i ciepło. Adrianek sam sobie nie poradzi – mówi pani Maria. Kiedy to babcia przejęła opiekę nad wnukami, Adrianek zaczął chodzić na rehabilitację. Codziennie ma też zajęcia z pedagogiem szkolnym. – Od kiedy tu przychodzę obserwuję ogromne postępy. Na początku Adrianek tylko siedział na kanapie i to nie samodzielnie! Teraz kontakt z nim, jego reakcje są zupełnie inne. Usprawnił się bardzo – mówi Danuta Wierzbińska, która pracuje z chłopcem. I dodaje: - Babcia Adriana wszystko robi, co się da, żeby wnuk miał jak najlepsze warunki do rozwoju. To jest zloty człowiek. - Pragnęłabym dla Adriana operacji na rozluźnienie mięśni, bo ma bardzo silne podkurcze. Jest nam ciężko i prosimy ludzi z dobrym sercem, aby mogli nam pomóc – mówiła podczas grudniowych spotkań z reporterami UWAGI, Maria Brzeźniak. W kwietniu Adrianek przeszedł operację prostowania nóg w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Pieniądze, jakie przekazała Fundacji, pozwolą na codzienną rehabilitację. Podczas dwóch tygodni pobytu w szpitalu, chłopcem opiekował się ojciec. – Syn bardzo się zmienił. Jest dla mnie dużym wsparciem. Wszystko idzie w dobrym kierunku – podkreśla pani Maria. W szpitalu Paweł Brzeźniak nie odstępował syna na krok. Noce spędzał na podłodze. - Można było w hotelu no, ale wtedy byłbym z dala od dziecka. To mnie nie ratuje. Wolę być przy nim - tłumaczy. Po pięciu tygodniach unieruchomienia nóg w gipsie Adrian przyjechał na zdjęcie opatrunku i kolejne dwa tygodnie rehabilitacji w Centrum Zdrowia Matki Polki. Pobyt w szpitalu, a zwłaszcza samo zdejmowanie gipsu, było dla niego ogromnym stresem. Adrianek był przerażony i bardzo płakał. Zabieg prostowania nóg i unieruchomienie były jednak jedynym sposobem na prawidłowy układ kończyn. Czy są szanse, żeby dziecko stanęło na nogi? – Tak i to duże – mówi prof. Kryspin Niedzielski z Instytutu. Choć przyznaje, że u dziecka z mózgowym porażeniem dziecięcym, to bardzo skomplikowane. – Chłopiec musi kooperować nie tylko z ortopedą, ale również rehabilitantem, fizjoterapeutą, neurologiem, pedagogiem – wylicza profesor. Dzięki pomocy Fundacji TVN nie jesteś sam Adrian będzie mógł po wyjściu ze szpitala codziennie korzystać z rehabilitacji. To jedyny sposób na podtrzymanie efektów operacji. – To dziecko naprawdę skorzysta z otrzymanej pomocy – mówi pani Maria. - Ogromnie bym chciała go zobaczyć jak stoi na nogach. Moim drugim marzeniem jest, żeby zobaczył świat – mówi pani Maria.
Zachęcamy do pomocy Adriankowi i innym podopiecznym Fundacji TVN nie jesteś sam. Aby to zrobić, wystarczy wysłać SMS pod numer 7126 o treści POMAGAM (1,23 pln z VAT).